Newsy

W tym tygodniu kolejny ważny wyrok TSUE. Banki może czekać „frankowe trzęsienie ziemi”

2023-12-12  |  06:25

W czwartek, 14 grudnia br. spodziewany jest kolejny ważny wyrok TSUE dotyczący rozliczeń frankowiczów z bankami, który może jeszcze bardziej umocnić w sądach pozycję tych pierwszych. – Teoretycznie istnieje możliwość, że klienci mogliby żądać od banku zwrotu wszystkiego, co wpłacili, ale bank nie mógłby żądać zwrotu udostępnionego im kapitału. I 14 grudnia br. trybunał ma się zająć między innymi tą kwestią – mówi adwokat Andrzej Zorski. Jak wskazuje, jeśli TSUE jednoznacznie wskazałby, że roszczenia banków dotyczące zwrotu udostępnionego kapitału są przedawnione, to mogłoby oznaczać „trzęsienie ziemi” dla sektora bankowego, którego straty powiększyłyby się kilkukrotnie. Już ubiegłotygodniowy wyrok TSUE spowodował, że roszczenia kredytobiorców wobec banków mogą się mocno powiększyć.

– Ostatni wyrok TSUE z 7 grudnia 2023 roku spowoduje, że roszczenia kredytobiorców urosną od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, w zależności od tego, jak długo trwa proces – mówi agencji Newseria Biznes Andrzej Zorski, adwokat z Kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci. – Posłużę się takim przykładem: jeżeli klienci wpłacili już z tytułu kredytu powiedzmy 300 tys. zł, a taka jest mniej więcej średnia, to trzyletni proces będzie dodatkowo kosztował bank ok. 100 tys. zł samych odsetek ustawowych za opóźnienie. Mówiąc w dużym uproszczeniu, to jest taka kara dla banku za to, że ten proces tyle trwa. I oczywiście z każdym rokiem ta kwota będzie się powiększać.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał 7 grudnia br. kolejny wyrok dotyczący rozliczeń frankowiczów z bankami. Jest on odpowiedzią na pytania prejudycjalne zadane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w sprawie C-140/22 przeciwko mBankowi. Jedno z nich dotyczyło tego, od kiedy należy uznać umowę kredytową za nieważną – czy od daty jej zawarcia, czy od momentu złożenia przez kredytobiorcę w sądzie oświadczenia o skutkach nieważności umowy.

Wcześniej pojawiały się w tej kwestii wątpliwości związane z uchwałą Sądu Najwyższego z 7 maja 2021 roku (III CZP 6/21). SN przychylił się do tej drugiej opcji – uznał, że skutki nieważności umowy biegną dopiero od chwili złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia, że jest świadom skutków stwierdzenia nieważności tej umowy i wyraża na to zgodę. W efekcie sądy zaczęły liczyć termin przedawnienia roszczeń banków od tej daty (a nie np. od daty złożenia pozwu przeciwko bankowi) i skracały okres naliczania ustawowych odsetek za opóźnienie związanych z unieważnieniem kredytu.

– Mówiąc w dużym skrócie, największą bolączką frankowiczów w ostatnim czasie nie była już kwestia tego, czy umowa kredytowa jest ważna, czy nie, bo to w zasadzie zostało już rozstrzygnięte, że te umowy są nieważne. Natomiast nie do końca rozstrzygnięta była jeszcze kwestia roszczeń pobocznych. Część sądów stwierdzała, że odsetki ustawowe za czas opóźnienia – czyli kara dla banku za to, że ten proces trwa – powinny się należeć nie od doręczenia pozwu czy wezwania do zapłaty, ale dopiero od pierwszej rozprawy, na której konsument oświadcza, że chce nieważności tej umowy. TSUE tę interpretację zakwestionował – mówi adwokat.

TSUE uznał, że kredytobiorca nie musi składać przed sądem oświadczenia o zgodzie na unieważnienie umowy. W wyroku z 7 grudnia br. trybunał orzekł, że uzależnienie następstw bezskuteczności abuzywnego postanowienia umowy od złożenia przez konsumenta oświadczenia jest sprzeczne z unijną dyrektywą 93/13/EWG (która chroni konsumentów w UE przed nieuczciwymi warunkami w umowach zakupu towarów i usług).

 TSUE stwierdził przede wszystkim, że konsumentom należą się odsetki ustawowe za czas trwania procesu. Uznał, że odsetki powinny biec dla konsumentów już od dnia wytoczenia powództwa czy wezwania do zapłaty, a kwestia ich późniejszego pouczenia o ryzyku, związanego z upadkiem tej umowy, tak naprawdę nie ma znaczenia dla biegu tych odsetek. To oznacza, że konsumenci zyskali kolejną ważną broń w walce z bankami, bo te roszczenia dodatkowe urosły często z kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych – podkreśla Andrzej Zorski.

W ubiegłotygodniowym wyroku TSUE uzasadnił, że zobowiązanie konsumenta do złożenia sformalizowanego oświadczenia w celu dochodzenia jego roszczeń mogłoby podważyć odstraszający skutek dyrektywy 93/13/EWG i zachęcić banki do odrzucania przedsądowych żądań konsumentów dotyczących stwierdzenia nieuczciwego charakteru klauzul umownych.

– Trybunał Sprawiedliwości wskazał, że ma to przede wszystkim zniechęcić banki do przeciągania procesów – wyjaśnia adwokat. – Ugody, które są dzisiaj oferowane konsumentom przez banki, są w większości bardzo dalekie od tego, co oni mogą wygrać w sądzie. A jedyne, czym szafują banki, jest po prostu długość procesu, czyli albo kiepska ugoda teraz, albo dobry wyrok, ale za pięć lat. Natomiast teraz, jeżeli będą dodatkowo zobowiązane ponosić wysokie koszty odsetkowe za cały okres trwania procesu, to być może dzięki temu zweryfikują swoje stanowisko i to może je zachęcić do lepszych ugód.

TSUE w ubiegłotygodniowym wyroku wypowiedział się również w kwestii obniżenia przez sąd kwot dochodzonych przez konsumenta od banku o równowartość odsetek, które bank otrzymałby, gdyby umowa pozostała w mocy. Trybunał przypomniał, że dyrektywa 93/13/EWG stoi na przeszkodzie żądaniu przez bank rekompensaty wykraczającej poza zwrot kapitału oraz ustawowych odsetek za zwłokę liczonych od dnia wezwania do zapłaty. Innymi słowy, w przypadku unieważnienia umowy kredytu frankowego klientowi należy się zwrot pełnej kwoty roszczeń wskazanej w pozwie, bez pomniejszenia jej o odsetki.

– Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 7 grudnia 2023 roku wpisuje się w ogólną, prokonsumencką tendencję tego sądu – ocenia Andrzej Zorski.

Kolejny, bardzo ważny wyrok TSUE (w sprawie C-28/22 przeciwko Getin Noble Bank), który może jeszcze bardziej umocnić sytuację frankowiczów w sądach, jest spodziewany 14 grudnia br. Organem odsyłającym jest w tym przypadku Sąd Okręgowy w Warszawie. Zadane przez niego pytania prejudycjalne dotyczą m.in. momentu stanowiącego początek biegu przedawnienia dla roszczeń banku.

– Klienci pozywają bank o wszystko, co wpłacili, o wszystkie raty kapitałowo-odsetkowe, natomiast banki oczywiście mogą z drugiej strony pozywać konsumentów o to, co im wypłacili, czyli kapitał kredytu, który został udostępniony. Jednak wciąż istnieje wątpliwość, czy bank ma w ogóle prawo to zrobić, ponieważ on wypłacił ten kapitał już kilkanaście lat temu, a teoretycznie okres przedawnień dla banków wynosi trzy lata. Tak więc można założyć, że klienci mogliby żądać zwrotu wszelkich rat, które wpłacili, ale bank nie mógłby żądać zwrotu udostępnionego kapitału. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 14 grudnia br. ma się zająć między innymi tą kwestią – mówi ekspert. – Nawet jeżeli TSUE orzeknie, że przepisy unijne tego nie regulują albo pozwalają zastosować taki termin przedawnienia, to moim zdaniem w orzecznictwie polskich sądów on i tak się nie przyjmie i ten termin przedawnienia zwrotu kapitału będziemy liczyć od dnia złożenia pozwu przez kredytobiorcę.

Adwokat ocenia jednak, że jeżeli 14 grudnia br. TSUE wskazałby jednoznacznie, że roszczenia banków za zwrot kapitału są przedawnione i za tym poszłoby orzecznictwo sądów polskich, to oznaczałoby trzęsienie ziemi dla sektora bankowego.

– W praktyce oznaczałoby to, że klienci dostaną wszystkie raty, które wpłacili wraz z odsetkami ustawowymi za czas trwania procesu, ale bank nie będzie mógł żądać zwrotu kapitału. Wówczas straty banku powiększyłyby się dwu–trzykrotnie w stosunku do tego orzecznictwa, które mamy dzisiaj – tłumaczy Andrzej Zorski.

W Polsce banki udzieliły w sumie ok. 750 tys. kredytów frankowych i szacuje się, że mniej więcej połowa z nich wciąż jest aktywna. Natomiast w polskich sądach toczy się obecnie ok. 150 tys. procesów dotyczących rozliczeń kredytobiorców z bankami. Większość z nich, ok. 90 proc., kończy się wygraną tych pierwszych i unieważnieniem umowy. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Francuskie firmy z potężnym wkładem w polską gospodarkę. Reinwestują tu połowę wypracowywanych zysków i zatrudniają prawie 230 tys. osób

Polska jest dziś dla Francji kluczowym partnerem gospodarczym w Europie Środkowo-Wschodniej. Na naszym rynku francuskie firmy ulokowały blisko połowę wszystkich swoich inwestycji w regionie CEE – obecnie działa ich tu 1,2 tys., tworzą łącznie 227 tys. bezpośrednich miejsc pracy i co najmniej drugie tyle pośrednich, u swoich dostawców i partnerów. Skumulowana wartość bezpośrednich inwestycji francuskich firm w Polsce wyniosła dotąd 108 mld zł. Szybko jednak rośnie, ponieważ przedsiębiorstwa znad Sekwany reinwestują 50 proc. wypracowanych przez siebie zysków, głównie w automatyzację i innowacje środowiskowe – wynika z nowego raportu, opublikowanego przez Francusko-Polską Izbę Gospodarczą we współpracy z Instytutem Debaty Eksperckiej i Analiz Quant Tank.

Transport

Europejski Bank Inwestycyjny stawia na projekty niskoemisyjnej energetyki i bezpieczeństwa. Finansowanie dla Polski to 5 mld euro rocznie

Ponad 85 mld  euro w ciągu ostatnich 20 lat zainwestował w Polsce Europejski Bank Inwestycyjny. Środki te przeznaczono przede wszystkim na budowę infrastruktury: dróg czy kolei. Obecnie najwyższy priorytet mają energetyka oraz bezpieczeństwo. Kolejnym etapem powinna być cyfryzacja oraz inwestycje w nowoczesne technologie i podniesienie innowacyjności. Cel to zwiększenie liczby patentów i licencji powstających w Polsce, a w konsekwencji – wzrost konkurencyjności naszego kraju.

Transport

Przed polskimi firmami transportowymi piętrzą się problemy. Obok konkurencji z Ukrainy są nim także liczni pośrednicy działający na unijnym rynku

Jednym z najpoważniejszych problemów firm transportowych jest dziś udział ogromnej liczby pośredników na unijnym rynku. – W sprytny sposób podkupują zlecenia, przetrzymując je do ostatniej chwili, kiedy mogą je dobrze, za niską cenę sprzedać. W efekcie przewoźnik wykonuje fracht o wartości niepokrywającej kosztów takiego transportu – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Jak ocenia, polska branża transportowa jest w tej chwili w kryzysie, wywołanym przez cały szereg nakładających się na siebie czynników, w tym także m.in. spowolnienie w europejskiej gospodarce i wyzwania związane z redukcją emisji. Zakłócenia powodowane ostatnimi protestami i blokowaniem polsko-ukraińskiej granicy tylko te problemy potęgują.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.