Newsy

Ceny mieszkań w sierpniu i we wrześniu w górę

2013-09-04  |  06:25

 – Sierpień i wrzesień to nie najlepszy czas na zakup mieszkania  uważa Sławomir Wrzosek z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu. Ceny nieruchomości idą wtedy w górę, co związane jest z dużym zainteresowaniem lokalami wśród studentów i ich rodziców. W październiku ceny na rynku powinny się ustabilizować, ale też nie na długo, bo kolejne miesiące znów mogą przynieść podwyżki.

Ceny mieszkań rosną zazwyczaj w połowie roku. Najwyższe utrzymują się w okresie od sierpnia do końca września, co związane jest z rozpoczynającym się rokiem akademickim.

 – Część klientów szuka mieszkań dla swoich dzieci, które wyjeżdżają na studia do innego miasta – tłumaczy Sławomir Wrzosek. – Niektóre osoby chcą nabyć wtedy nieruchomość w celach zarobkowych, czyli potem przeznaczyć ją pod wynajem.

Pod koniec roku sytuacja powinna się ustabilizować, a ceny mieszkań wrócą do poziomu z pierwszej połowy roku. Eksperci zajmujący się rynkiem nieruchomości przypominają bowiem, że podaż wciąż jest większa niż popyt. Szczególnie, jeśli chodzi o nowe mieszkania, sprzedawane na rynku pierwotnym. Jak mówi Sławomir Wrzosek, wielu klientów wciąż wstrzymuje się z zakupem, czekając na jeszcze niższe ceny. Mogą się jednak nie doczekać.

 – Uważam, że obniżki nie mamy się co spodziewać, ale lekkiego wzrostu na pewno – prognozuje Sławomir Wrzosek.

M.in. dlatego, że stabilizuje się sytuacja gospodarcza. Spada bezrobocie. Inflacja jest na rekordowo niskim poziomie. Zwiększa się siła nabywcza pieniądza. Dla wielu osób nieruchomości stały się alternatywną formą inwestycji, co zacznie zapewne napędzać popyt. Prognozowanemu ożywieniu na rynku mieszkań sprzyjać też będą zapewne niedawne obniżki stóp procentowych. Mimo że wzrosły marże, to kredyty i tak są dużo tańsze niż kilka miesięcy temu.

 – Ktoś, kto płacił we wrześniu 2012 roku raty na poziomie 2 tys. złotych, obecnie płaci 1560 złotych, więc to jest duża oszczędność w budżecie – mówi ekspert.

Jednocześnie zwiększa się dostępność kredytów, jak i zdolność kredytowa przyszłych kredytobiorców. Trudniej jest dzisiaj jedynie o zaciągnięcie pożyczki w obcej walucie, bo Komisja Nadzoru Finansowego zaostrzyła przepisy w tym zakresie.

 – Jeżeli klient ma stałe źródło dochodu, jakiś minimalny wkład własny, to uważam, że bez większych problemów powinien otrzymać kredyt w złotówkach – twierdzi wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej.

Deweloperzy liczą na uruchomienie zapowiadanego przez rząd programu pomocowego "Mieszkanie dla Młodych". MdM ma być dla nich szansą na zwiększenie sprzedaży, tak jak wygaszony w ubiegłym roku programu "Rodzina na swoim".

 – W ostatnim kwartale 2012 roku duża liczba Polaków, chcąc skorzystać z tego programu, składała wnioski kredytowe, które były realizowane już w 2013 roku – przypomina Sławomir Wrzosek.

Program "Mieszkanie dla Młodych" wystartuje prawdopodobnie 1 stycznia 2014 roku. Będzie adresowany do osób, które nie ukończyły 35. roku życia, bez względu na ich stan cywilny. Przyszli beneficjenci będą mogli liczyć na jednorazową, 10-proc. dopłatę państwa do mieszkania, zakupionego na rynku pierwotnym. Rodziny wielodzietne mogą otrzymać nawet dwukrotnie wyższy bonus.

Problemem mogą być limity. Zarówno te, dotyczące powierzchni, bo programem objęte będą mieszkania do 75 m2 włącznie, jak i limity cenowe.

 – Na pewno część deweloperów będzie musiała dostosować ceny do limitów, jakie zaproponuje rząd – przewiduje Sławomir Wrzosek.

Takich problemów nie powinno być w Krakowie, Wrocławiu czy w Poznaniu, gdzie ceny metra kwadratowego powierzchni mieszkania nie są wygórowane.

 – Co do Warszawy, ten limit cen jest nieproporcjonalny do obecnej sytuacji na rynku nieruchomości, więc na pewno osoby chcące nabyć tam nieruchomość będą musiały poszukać dewelopera bądź też oferty dedykowanej pod ten program – mówi ekspert.

Zdaniem Sławomira Wrzoska nie należy spodziewać się nagłego boomu, jeśli chodzi o tempo budowy nowych mieszkań. Tych wciąż nie brakuje, dlatego deweloperzy muszą najpierw wyzbyć się mieszkań, które mają w ofercie. Dopiero później rozpoczynać będą nowe inwestycje.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Francuskie firmy z potężnym wkładem w polską gospodarkę. Reinwestują tu połowę wypracowywanych zysków i zatrudniają prawie 230 tys. osób

Polska jest dziś dla Francji kluczowym partnerem gospodarczym w Europie Środkowo-Wschodniej. Na naszym rynku francuskie firmy ulokowały blisko połowę wszystkich swoich inwestycji w regionie CEE – obecnie działa ich tu 1,2 tys., tworzą łącznie 227 tys. bezpośrednich miejsc pracy i co najmniej drugie tyle pośrednich, u swoich dostawców i partnerów. Skumulowana wartość bezpośrednich inwestycji francuskich firm w Polsce wyniosła dotąd 108 mld zł. Szybko jednak rośnie, ponieważ przedsiębiorstwa znad Sekwany reinwestują 50 proc. wypracowanych przez siebie zysków, głównie w automatyzację i innowacje środowiskowe – wynika z nowego raportu, opublikowanego przez Francusko-Polską Izbę Gospodarczą we współpracy z Instytutem Debaty Eksperckiej i Analiz Quant Tank.

Transport

Europejski Bank Inwestycyjny stawia na projekty niskoemisyjnej energetyki i bezpieczeństwa. Finansowanie dla Polski to 5 mld euro rocznie

Ponad 85 mld  euro w ciągu ostatnich 20 lat zainwestował w Polsce Europejski Bank Inwestycyjny. Środki te przeznaczono przede wszystkim na budowę infrastruktury: dróg czy kolei. Obecnie najwyższy priorytet mają energetyka oraz bezpieczeństwo. Kolejnym etapem powinna być cyfryzacja oraz inwestycje w nowoczesne technologie i podniesienie innowacyjności. Cel to zwiększenie liczby patentów i licencji powstających w Polsce, a w konsekwencji – wzrost konkurencyjności naszego kraju.

Transport

Przed polskimi firmami transportowymi piętrzą się problemy. Obok konkurencji z Ukrainy są nim także liczni pośrednicy działający na unijnym rynku

Jednym z najpoważniejszych problemów firm transportowych jest dziś udział ogromnej liczby pośredników na unijnym rynku. – W sprytny sposób podkupują zlecenia, przetrzymując je do ostatniej chwili, kiedy mogą je dobrze, za niską cenę sprzedać. W efekcie przewoźnik wykonuje fracht o wartości niepokrywającej kosztów takiego transportu – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Jak ocenia, polska branża transportowa jest w tej chwili w kryzysie, wywołanym przez cały szereg nakładających się na siebie czynników, w tym także m.in. spowolnienie w europejskiej gospodarce i wyzwania związane z redukcją emisji. Zakłócenia powodowane ostatnimi protestami i blokowaniem polsko-ukraińskiej granicy tylko te problemy potęgują.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.