Newsy

Do końca lutego nowa wersja podatku od sprzedaży detalicznej. Obecna grozi zwolnieniami w handlu

2016-02-11  |  06:50

Nowy projekt dotyczący podatku handlowego ma zostać przedstawiony do końca miesiąca. Prawdopodobnie zostanie wprowadzona jedna stawka podatku, a kwota wolna od podatku zostanie zwiększona nawet kilkukrotnie. Dzięki temu podatek mógłby ominąć małe i średnie sklepy. Jednocześnie mają się zmienić przepisy dotyczące franczyzy. Pierwotny projekt ustawy mógł spowodować upadek małych przedsiębiorstw należących do sieci franczyzowych i zwolnienie nawet 23 tys. osób.

Po konsultacjach na temat podatku od sprzedaży detalicznej projekt ustawy ma zostać uzupełniony o nowe ustalenia i przedstawiony do końca miesiąca. Na zmianach zależało przedstawicielom polskiego handlu, którzy przekonywali, że ustawa może zniszczyć handel i spowodować upadek tysięcy sklepów.

Podatek od sieci detalicznych spowoduje miażdżący, negatywny wpływ na wszystkie polskie małe i średnie sklepy, gdyż będzie liczony od sumy obrotów wszystkich sklepów w sieci, wyliczony wedle najwyższej stawki, tak jak dla hipermarketów. Zsumowane zostanie tysiące sklepów, w ten sposób powstanie kilka hipermarketów i od nich będzie odprowadzany najwyższy podatek. Tak będą opodatkowane wszystkie sklepiki, które są pod wspólnym szyldem w sieciach franczyzowych – mówi agencji Newseria Wojciech Kruszewski, prezes polskiej sieci handlowej Lewiatan.

Sumowanie obrotów wszystkich sklepów franczyzowych, a następnie obliczanie i pobieranie podatku od właścicieli sklepów przez franczyzodawców mogłoby spowodować upadek sieci. Nawet mały sklep o niskich obrotach, który wchodzi w skład grupy, zapłaciłby taki sam podatek jak hipermarket. Jak wskazuje prezes Lewiatana, średnie obroty sklepu wchodzącego w skład sieci są na poziomie 220 tys. zł miesięcznie. Gdyby ustawa weszła w życie w niezmienionym kształcie oznaczałoby to, że każdy ze sklepów zapłaciłby podatek 1,3 proc., czyli najwyższą stawkę, podobnie jak wielkie sklepy o obrotach liczonych w miliardach złotych miesięcznie.

Temu właśnie się przeciwstawiamy, bo to sprawiłoby, że musiałoby upaść setki czy nawet tysiące sklepów – podkreśla Kruszewski. – Małe sklepy kupują od małych i średnich przedsiębiorstw produkujących żywność, czyli piekarni, ciastkarni, mleczarni lokalnych, spółdzielni i rolników, którzy dostarczają nam produkty. Przecież ci mniejsi nie dostarczają do wielkich hipermarketów, jest to więc ogromny łańcuch – przekonuje.

Handlowcy postulują, aby podatek był naliczany indywidualnie, wedle numeru NIP przedsiębiorstwa. Ponadto zapłacony podatek dochodowy mógłby być odliczany od podatku handlowego. Pierwotne założenia projektu ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej zakładały, że podatek obowiązywałby po przekroczeniu przez przedsiębiorstwo 1,5 mln zł przychodu miesięcznie. Przy przychodach do wysokości 300 mln zł podstawowa stawka miałaby wynieść 0,7 proc., powyżej tego pułapu już 1,3 proc. Przy handlu w weekendy, stawka wyniosłaby odpowiednio 1,3 oraz 1,9 proc.

Konsekwencje takiego podatku byłyby katastrofalne. Cofnęlibyśmy się do systemu sprzed 20 lat, kiedy każdy sklepik działał w pojedynkę. Po to zawieszaliśmy na nich szyldy, prowadziliśmy wspólne akcje promocyjne i pomagaliśmy tym sklepikom, żeby miały one ustandaryzowane działania i mogły się bronić przed wielkimi sieciami zewnętrznymi. A teraz otworzylibyśmy wrota dla wielkich sieci, bo te małe zniknęłyby z rynku – wskazuje prezes Lewiatana.

Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli rządu po konsultacjach zmienione mają jednak zostać przepisy dotyczące franczyzy. Definicją miałby być znak towarowy w powiązaniu bądź z przepływem towarów, bądź kapitałowym – resort finansów ma wybrać jedną z tych opcji. Tym samym małe i średnie sklepy w stowarzyszeniach franczyzowych nie byłyby objęte podatkiem.

Jak podkreśla prezes sieci Lewiatan, gdyby zgodnie z pierwotnymi założeniami obowiązywał podatek progresywny, większych zmian nie odczuliby klienci. Według wstępnych informacji może jednak obowiązywać jedna stawka podatkowa od marketów.

Jeśli byłaby niższa skala podatkowa dla małych i średnich przedsiębiorstw, wyższa dla wielkich i olbrzymich, wówczas ci mniejsi nie dokonaliby podwyżek cen, a tym samym więksi również nie mieliby odwagi tego zrobić. Nie mogliby, bo działałaby konkurencja. Gdyby jednak podatek od sklepów franczyzowych był tak gigantyczny, jak zaproponowano, to franczyzy by upadły, a giganci podwyższyliby ceny – przestrzega Wojciech Kruszewski. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Tylko co czwarta firma planuje inwestycje zagraniczne. Ich zapał osłabia niestabilna sytuacja geopolityczna

Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych polskich firm w 2022 roku wyniosła 28 mld euro, co stanowiło zaledwie 5 proc. krajowego PKB, podczas gdy średnia w krajach UE to aż 88 proc. PKB. To pokazuje, że rodzime przedsiębiorstwa do tej pory stosunkowo niewiele inwestowały za granicą, głównie na rynkach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych. Barierą wciąż pozostaje dla nich m.in. brak elastycznego finansowania i wiedzy na temat korzyści, jakie może zapewnić firmie ekspansja zagraniczna. Zapał potencjalnych inwestorów osłabia też niepewna sytuacja geopolityczna. W efekcie tylko co czwarte przedsiębiorstwo rozważa obecnie zainwestowanie na międzynarodowym rynku, co jest wynikiem dużo niższym od globalnej średniej – wynika z badania przeprowadzonego przez PFR TFI.

Ochrona środowiska

Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]

„Malowanie trawy na zielono” – to stare określenie dobrze pasuje do zjawiska greenwashingu, czyli takiej komunikacji marketingowej przedsiębiorstwa, która bazuje na nieprawdziwych lub zmanipulowanych deklaracjach związanych ze zgodnością prowadzonej działalności z zasadami ochrony środowiska. To nieuczciwe wobec klientów i partnerów biznesowych, a niedługo także niezgodne z prawem – podkreślili eksperci podczas panelu „Greenwashing”, jaki odbył się podczas 16. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

IT i technologie

Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce

Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.