Newsy

Do warszawskich przedszkoli i szkół jest już zapisanych ok. 12 tys. dzieci z Ukrainy. Placówki borykają się z barierą językową, brakiem nauczycieli i pieniędzy

2022-03-24  |  06:23

Brak wystarczającej liczby nauczycieli – i to nie tylko tych, którzy mówią po ukraińsku lub rosyjsku, bariera językowa i brak wystarczających środków na tworzenie oddziałów przygotowawczych dla uczniów z Ukrainy – to tylko część wyzwań, przed którymi stoi Warszawa. W stolicy jest teraz ok. 100 tys. ukraińskich dzieci w wieku żłobkowym, przedszkolnym i szkolnym. – Mamy ok. 280 tys. warszawskiej młodzieży, więc to byłby wzrost o ponad 1/3. Przygotowujemy się do otwierania kolejnych oddziałów przygotowawczych i będziemy przyjmować uczniów z Ukrainy tak długo, jak długo nasze placówki oświatowe dadzą radę – zapewnia wiceprezydent miasta Renata Kaznowska. Warszawski ratusz współpracuje też z ministerstwem edukacji Ukrainy nad wprowadzeniem nauki zdalnej dla tej części uczniów, którzy chcą się dalej uczyć według ukraińskiej podstawy programowej.

– Kiedy tylko usłyszeliśmy, że pierwsze pociągi i autobusy jadą do Warszawy, wiedzieliśmy, że przed nami wiele wyzwań związanych przede wszystkim z tym pierwszym zaopiekowaniem uchodźców z Ukrainy – podaniem wody, herbaty czy ciepłego posiłku, zapewnieniem pomocy medycznej. Na tym skupiliśmy się w pierwszej kolejności. Ale natychmiast po podpisaniu specustawy dotyczącej uchodźców wiedzieliśmy, że musimy też przygotować się pod kątem edukacji – mówi agencji Newseria Biznes Renata Kaznowska.

Jak informuje, w samej Warszawie jest w tej chwili ok. 300 tys. uchodźców z Ukrainy, z czego ok. 100 tys. to są dzieci w wieku żłobkowym, przedszkolnym i szkolnym. Stołeczny ratusz stopniowo rozlokowuje je w placówkach oświatowych. Do warszawskich przedszkoli i szkół jest już zapisanych ok. 12 tys. dzieci z Ukrainy.

Uczniowie są przyjmowani do klas ogólnych, ale tworzymy również oddziały przygotowawcze. Mamy ich już w Warszawie ok. 120 – mówi wiceprezydent  Warszawy. – Jeśli jednak wszyscy uczniowie z Ukrainy będą chcieli pójść do warszawskich szkół czy przedszkoli, nie jesteśmy w stanie stworzyć 100 tys. nowych miejsc w ciągu tygodnia, miesiąca ani nawet dwóch miesięcy. Przypomnę, że w Warszawie mamy w tej chwili ok. 280 tys. młodzieży, więc to byłby wzrost o ponad 1/3. Ale przygotowujemy się do otwierania kolejnych oddziałów i będziemy przyjmować uczniów z Ukrainy tak długo, jak długo nasze placówki oświatowe dadzą radę.

21 marca br. minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek podpisał dwa rozporządzenia dotyczące nauczania dzieci uchodźców z Ukrainy w polskich przedszkolach i szkołach. W pierwszym z nich dopuszczono przyjęcie w roku szkolnym 2021/2022 do przedszkola i klas I–III, do oddziałów specjalnych i integracyjnych większej liczby dzieci. Z kolei drugie rozporządzenie dopuszcza możliwość tworzenia tzw. oddziałów przygotowawczych dla uczniów z Ukrainy poza infrastrukturą szkolną i określa warunki techniczne, jakie muszą spełniać.

Będziemy tworzyli takie oddziały przede wszystkim w lokalach biurowych, co pozwoli nie przepełniać naszych placówek oświatowych. To nowe rozporządzenie daje takie możliwości – mówi Renata Kaznowska. – Potrzebujemy jednak olbrzymiego wsparcia finansowego, bo zabraknie środków na doposażenie i stworzenie tych nowych oddziałów w biurowcach. Każde pomieszczenie, które będzie przerabiane na oddział, trzeba doposażyć, być może wyremontować, kupić ławki, krzesła, przybory, tablice, komputer dla nauczyciela, wymienić wykładziny, bo akurat wykładziny zostały dosyć szczegółowo potraktowane w ministerialnym rozporządzeniu, zrobić przesłony na kaloryferach, które też pojawiły się w tym dokumencie. Szacujemy, że aby stworzyć tak dużą liczbę oddziałów, jaka jest potrzebna w Warszawie, potrzeba 100 mln zł.

Kolejną kwestią jest też bariera językowa. W niektórych szkołach są nauczyciele, którzy mówią po ukraińsku lub rosyjsku, ale są to raczej pojedyncze przypadki, dlatego miasto korzysta z pomocy wolontariuszy. W młodszych klasach wychowawcy i opiekunowie radzą sobie też z pomocą translatorów w telefonach komórkowych.

Najważniejsze jest, aby młodzież uczyła się języka, i dlatego też proponowaliśmy panu ministrowi Czarnkowi i to rozwiązanie tylko pośrednio zostało przyjęte, że tworzone oddziały przygotowawcze to powinny być oddziały powitalne, takie klasy zerowe, gdzie młodzież uczy się wyłącznie języka – tłumaczy wiceprezydent Warszawy.  – Nam bardzo zależy na tym, aby te dzieci, które przyjechały tutaj z traumą wojny, nie wchodziły w traumę edukacji, nie znając języka, nie mogą uczyć się podstaw programowych.

Ukraińskie dzieci i młodzież mają wybór – mogą zdecydować się na wejście w polski system edukacji i uczyć się w języku polskim, zdawać krajowe egzaminy lub też pozostać przy ukraińskich podstawach programowych.

Uruchamiamy kampanie informacyjne dla rodziców i dla uczniów, że mają wybór – albo wchodzą do polskich podstaw programowych i wtedy muszą zdawać egzaminy, albo zostają w ukraińskich podstawach programowych i kontynuują tę naukę zdalnie. Wtedy będą zdawać egzaminy według trybu zaplanowanego przez stronę ukraińską – mówi Renata Kaznowska.

Jak podkreśla, ratusz jest w kontakcie z ministerstwem edukacji i nauki w Ukrainie i wspólnie pracują nad wdrożeniem edukacji zdalnej. .

Rodzice i uczniowie mówią nam, że jak tylko skończy się wojna w Ukrainie, oni chcą wracać do swojego kraju i bardzo zależy im na kontynuowaniu nauki zdalnej. Są już szkoły w Ukrainie, które realizują edukację zdalną dla młodzieży na każdym poziomie edukacji. Natomiast wyzwaniem będzie tutaj oczywiście sprzęt, czyli komputery, tablety, laptopy, bo w większości przypadków młodzież przyjechała bez tego. Mam nadzieję, że nasze Ministerstwo Edukacji i Nauki włączy się w ten proces i pomoże w zdobyciu sprzętu dla młodzieży, która chce kontynuować naukę w oparciu o ukraińskie podstawy programowe i planuje wracać do kraju – mówi Renata Kaznowska.

Jak wskazuje, poważnym wyzwaniem jest w tej chwili niedobór kadry nauczycielskiej do oddziałów przygotowawczych. Jeszcze przed wybuchem wojny brakowało w stolicy ok. 2 tys. nauczycieli, teraz ta luka proporcjonalnie wzrosła.

Mamy część nauczycieli, którzy mówią w języku ukraińskim czy rosyjskim, ale to są pojedyncze przypadki. Mamy trochę wolontariuszy, więc radzimy sobie, korzystając z ich pomocy. Nauczyciele podczas lekcji bardzo często radzą sobie, korzystając z telefonów komórkowych i translatorów. To jest metoda, która w młodszych klasach fajnie się sprawdza, natomiast to nie jest rozwiązanie docelowe – mówi wiceprezydent stolicy. – Dostajemy informacje z urzędu pracy, że zgłaszają się nauczyciele z Ukrainy, ale oni z kolei nie mówią po polsku. Jeżeli się pojawią nauczyciele mówiący w języku polskim, to świetnie zasilą naszą kadrę. Również tych, którzy mówią w języku ukraińskim, rosyjskim, będziemy próbowali zagospodarować, ale to są naprawdę promile względem olbrzymich potrzeb.

 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Tylko co czwarta firma planuje inwestycje zagraniczne. Ich zapał osłabia niestabilna sytuacja geopolityczna

Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych polskich firm w 2022 roku wyniosła 28 mld euro, co stanowiło zaledwie 5 proc. krajowego PKB, podczas gdy średnia w krajach UE to aż 88 proc. PKB. To pokazuje, że rodzime przedsiębiorstwa do tej pory stosunkowo niewiele inwestowały za granicą, głównie na rynkach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych. Barierą wciąż pozostaje dla nich m.in. brak elastycznego finansowania i wiedzy na temat korzyści, jakie może zapewnić firmie ekspansja zagraniczna. Zapał potencjalnych inwestorów osłabia też niepewna sytuacja geopolityczna. W efekcie tylko co czwarte przedsiębiorstwo rozważa obecnie zainwestowanie na międzynarodowym rynku, co jest wynikiem dużo niższym od globalnej średniej – wynika z badania przeprowadzonego przez PFR TFI.

Ochrona środowiska

Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]

„Malowanie trawy na zielono” – to stare określenie dobrze pasuje do zjawiska greenwashingu, czyli takiej komunikacji marketingowej przedsiębiorstwa, która bazuje na nieprawdziwych lub zmanipulowanych deklaracjach związanych ze zgodnością prowadzonej działalności z zasadami ochrony środowiska. To nieuczciwe wobec klientów i partnerów biznesowych, a niedługo także niezgodne z prawem – podkreślili eksperci podczas panelu „Greenwashing”, jaki odbył się podczas 16. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

IT i technologie

Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce

Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.