Newsy

Coraz trudniej o pomnażanie kapitału na światowych rynkach. Przyszłe inwestycje będą wymagały większej gotowości na ryzyko

2020-07-03  |  06:15

Pandemia przyniosła zalew rynku płynnością finansową ze strony banków centralnych, w wyniku czego rentowności obligacji nie dadzą już zarobić. Niskie stopy procentowe sprawiają, że wynik na lokatach jest realnie ujemny, coraz trudniej też wynająć jedną z ulubionych przez lata inwestycji Polaków – nieruchomości. W tej sytuacji zostają przemyślane inwestycje w akcje lub obligacje indeksowane inflacją bądź korporacyjne. Tu też jednak czai się ryzyko nieoszacowanego wpływu koronakryzysu na wyniki firm.

Obecnie na rynkach finansowych jesteśmy w bardzo dziwnym momencie, bo z jednej strony wiemy, że gospodarka jednak zwolni, a z drugiej strony aktywa i ich wyceny tego nie pokazują – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Grzegorz Chłopek, dyrektor zarządzający iWealth Management. – Panuje optymizm spowodowany tym, że banki centralne skupują aktywa. Odreagowaliśmy głębokie spadki, taką szybką panikę, na niektórych aktywach w zasadzie nawet nie widać, że jesteśmy w okresie pandemii, spowolnienia gospodarczego i zahaczamy o recesję.

Maleją oszczędności polskich gospodarstw domowych, co spowodowane jest zarówno sytuacją na rynku pracy, jak i inflacją. Z kolei stopy procentowe (referencyjna na poziomie 0,10 proc.) nie dają zarobić na depozytach. Jak widać z danych Analiz.pl, tylko w I kwartale oszczędności Polaków skurczyły się o 25 mld zł. Wprawdzie na początku II kwartału inflacja nieco wyhamowała, ale w czerwcu znów okazała się zaskakująco wysoka, o 0,5 pkt proc. ponad prognozy (3,3 proc. vs. 2,8 proc. według wstępnego szacunku). Także majowy odczyt na poziomie 2,9 proc. ma się nijak do średniego oprocentowania lokat, które wyniosło wówczas zaledwie 0,58 proc. Nawet depozyty o krótkim terminie zapadalności oferują zwrot na poziomie ledwo przekraczającym 0,8 proc. Nic dziwnego, że większość tych, którzy nie chcą patrzeć, jak ich oszczędności topnieją w bankach, szuka innych sposobów inwestycji.

W czasach kryzysowych kapitał płynie głównie w bezpieczne miejsca. Są wśród nich głównie obligacje i wyraźnie widać, że Narodowy Bank Polski, który ogłosił obniżenie stóp procentowych, chcąc wesprzeć gospodarkę i trochę wyprzedzając to, co może się zdarzyć w najbliższych miesiącach, spowodował, że obligacje bardzo dobrze pracowały dla inwestorów. Trzeba jednak pamiętać, że te rentowności na przyszłe lata są bardzo niskie – podkreśla Grzegorz Chłopek.

W jego opinii coraz więcej kapitału będzie przepływać w kierunku akcji, które są naturalnym zabezpieczeniem przed inflacją. 

– Z drugiej strony z założenia mają one oczekiwaną stopę wyższą niż obligacje, chociaż z nieco większym ryzykiem. Ale ponieważ to ryzyko trzeba ograniczać, dlatego trzeba podchodzić do inwestycji dosyć oportunistycznie, czyli wykorzystywać pewne okazje – dodaje ekspert.

Z giełd najmocniej zachowuje się rynek amerykański, zwłaszcza spółki technologiczne. Indeks NASDAQ wzrósł w ciągu pierwszego półrocza o niemal 10 proc. pomimo głębokiego spadku w połowie marca. Kto wówczas zainwestował w spółki tego sektora, w trzy i pół miesiąca zarobił już ponad 48 proc. Także S&P 500 urósł od marcowych dołków o 34,5 proc., choć nie powrócił jeszcze do poziomów z początku roku. Jednak właśnie z tego powodu akcjom amerykańskim grozi korekta, co zwykle pociąga za sobą spadki i na innych rynkach, zwłaszcza tak słabo radzącym sobie jak indeks największych polskich spółek WIG20, który od początku roku stracił niemal 20 proc. i trudno oczekiwać poprawy przy wysokiej ekspozycji na banki i spółki uzależnione od decyzji politycznych. Znacznie lepiej radziły sobie małe spółki.

 Następne miesiące przyniosą twarde dane z gospodarki. Spółki pokażą wyniki, które branże zyskały, a które straciły – mówi dyrektor zarządzający iWealth Management. – Najbezpieczniejszą alternatywą w stosunku do inwestycji na lokacie są obligacje skarbowe. Kolejną opcją, ale tutaj już należy być bardziej ostrożnym i bardziej selektywnym, są obligacje przedsiębiorstw. Należy jednak pamiętać, że w chwili obecnej emisje przedsiębiorstw mogą być obarczone takim ryzykiem, że przy pewnych kłopotach, które mogą się ujawnić później, kiedy spółki w końcu pokażą wszystkie raporty, że takie obligacje niekoniecznie muszą być wykupione w całości.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Newseria na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Przygotowania do wdrożenia systemu kaucyjnego idą pełną parą. Przyszli operatorzy przeciwni zmianie daty na 2026 rok

Wkrótce Sejm ma się zająć nowym projektem przepisów dotyczących systemu kaucyjnego, którego start zaplanowano na styczeń 2025 roku. Przedstawione przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska zmiany dotyczą m.in. rezygnacji z podatku VAT i wprowadzenia tzw. mechanizmu podążania kaucji za produktem. – Wszystkie te zmiany oceniamy bardzo pozytywnie, one są niezbędnym elementem dla właściwego funkcjonowania przyszłego systemu kaucyjnego – mówi Aleksander Traple, prezes Zwrotka SA. Jak podkreśla, dalsze odkładanie w czasie terminu uruchomienia systemu kaucyjnego jest bezzasadne, ponieważ branża odpadowa, handel detaliczny i szereg innych podmiotów już od dłuższego czasu przygotowują się do jego wdrożenia.

Problemy społeczne

Duża część ukraińskich uchodźców w Polsce wciąż potrzebuje wsparcia. Szczególnie osoby starsze i z niepełnosprawnościami

Do Polski cały czas napływają kolejni uchodźcy z Ukrainy, a ci, którzy są u nas już ponad dwa lata, nadal potrzebują wsparcia – oceniają eksperci IOM Poland i UNHCR. Szacuje się, że ok. 200 tys. osób nadal mieszka w miejscach zakwaterowania zbiorowego. To często osoby starsze i z niepełnosprawnościami, którym trudno się usamodzielnić. Uchodźcy nadal potrzebują wsparcia związanego ze znalezieniem zatrudnienia, dostępu dzieci do edukacji czy nauki języka polskiego. Eksperci podkreślają, że integracja ekonomiczna Ukraińców to duża korzyść dla polskiej gospodarki. Tylko w 2023 roku udział pracowników z Ukrainy przełożył się na ok. 1 proc. krajowego PKB.

Konsument

Coraz więcej Europejczyków ogranicza spożycie mięsa na rzecz produktów roślinnych. Większe wsparcie ze strony rządów i legislacji mogłoby zwiększyć ich popularność

Ponad połowa Europejczyków jedzących mięso aktywnie ogranicza jego roczne spożycie. Niemal 30 proc. co najmniej raz w tygodniu spożywa przynajmniej jedną roślinną alternatywę mięsa lub nabiału – wynika z badania ProVeg. Zmiana nawyków konsumenckich napędza branżę produktów roślinnych, ale wspomogłyby ją także zmiany systemowe, m.in. szersze dofinansowanie produkcji roślinnej kosztem mięsnej czy obniżenie podatku na żywność o niskim śladzie środowiskowym.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.