Newsy

Inwestorzy zagraniczni wrócą na polską giełdę, gdy wyjaśni się sprawa kredytów frankowych

2016-07-21  |  06:50

Niepewność jest głównym czynnikiem odstraszającym zagraniczny kapitał od polskiej giełdy – uważa Jarosław Niedzielewski z Investors TFI. Czynniki ryzyka związane ze zmianą władzy jednak powoli znikają. Podatek bankowy obowiązuje od lutego, we wrześniu wejdzie w życie podatek od sprzedaży detalicznej. Jedyną poważniejszą niewiadomą pozostaje kwestia przewalutowania kredytów frankowych. Gdy i ona się rozstrzygnie, inwestorzy powrócą nad Wisłę.

– Dla inwestorów ważne jest to, żeby jak najszybciej skończyła się niepewność, wtedy będzie można powrócić do obliczania nowej zyskowności branż, do tego, w jaki sposób inwestować w nowych warunkach, ale przynajmniej nie będzie już tej niepewności – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Jarosław Niedzielewski, dyrektor Departamentu Inwestycji Investors TFI. – Przed nami już ostatnie miesiące tej niepewności związanej z różnymi kwestiami politycznymi na naszej giełdzie i od tego momentu nasze główne indeksy, jak WIG czy WIG 20 będą już zdecydowanie bliżej naszej gospodarki, bo teraz są trochę oddalone od niej in minus.

W ciągu ostatniego roku WIG 20 stracił ponad 20 proc., WIG – ponad 13 proc. Spadki zaczęły się po pierwszej turze ubiegłorocznych wyborów prezydenckich i mimo kilkutygodniowego odbicia w pierwszym kwartale obecnego roku indeksy wciąż pozostają na poziomie wyraźnie niższym niż półtora roku temu. Sprzyja temu obecność na parkiecie dużych banków obciążonych podatkiem bankowym i ewentualnymi kosztami przewalutowania kredytów oraz firm handlowych, które po kieszeniach uderzy podatek od sprzedaży detalicznej.

– Na szczęście większość tych negatywnych elementów, o których się mówiło już od dwóch lat na polskiej giełdzie, poza kredytami frankowymi, jest już przeszłością. Wiemy już, ile wynoszą podatki, i bankowy, i handlowy, wiemy, jakie będą ich konsekwencje. Nie wiemy natomiast jeszcze zbyt wiele o kredytach frankowych, ale to też jest już najwyraźniej na ostatniej prostej do rozwiązania tego problemu, który już praktycznie od 2 lat albo 1,5 roku jest z nami i niestety ciąży naszej giełdzie –  mówi Niedzielewski. – Najważniejsze jest to, żeby jak najszybciej ten problem zamknąć.

Przytacza tu przykład Węgier, które po pierwszej wygranej Fideszu Victora Orbana w wyborach wiosną 2010 roku też odnotowały kilka lat trendu bocznego po początkowym spadku, ale w styczniu 2015 roku budapeszteńska giełda zaczęła odrabiać straty i dziś jest wyżej niż przed rządami Orbana.

– Gdy już to zostało wszystko wdrożone, to widzimy, że przez ostatnie 1,5 roku nastąpił bardzo silny powrót inwestorów zagranicznych na rynek węgierski, a instytucje takie jak Moody’s czy S&P zwiększyły ratingi dla Węgier – podkreśla dyrektor z Investors TFI.

W stosunku do Polski także widać uspokojenie nastrojów. Po nieoczekiwanie krytycznej decyzji agencji Standard & Poor’s w połowie stycznia, która obcięła Polsce i rating, i jego perspektywę, kolejna decyzja agencji Moody’s w maju dotyczyła już tylko perspektywy, a w lipcu Fitch pozostawił oba parametry oceny na niezmienionym poziomie, choć oczekiwania co do dwóch ostatnich decyzji były bardziej negatywne.

– Nasza gospodarka, rozwijając się powyżej 3 proc., rośnie. W takich momentach nie powinniśmy odnotowywać minusowych rocznych stóp zwrotu z głównych indeksów giełdowych, a niestety tak mamy od 2 lat. W kolejnych miesiącach możemy się spodziewać, że jednak nasza giełda dorówna do gospodarki, czyli zbliży się do dobrego stanu naszej gospodarki – optymistycznie przewiduje Niedzielewski.

Podkreśla też, że mniej ryzykownymi spółkami są te z indeksów mWIG 40 i sWIG 80, które w mniejszym stopniu niż największe podmioty narażone są na polityczne nawałnice. Indeks średnich spółek stracił w ciągu roku mniej niż 8 proc., zaś spółek najmniejszych nawet jest na niewielkim plusie.

– Cały czas należy stawiać na mniejsze i średnie spółki, na eksporterów korzystających na fali niepewności, która przyczynia się do tego, że złoty jest słabszy, niż mógłby być. To jest dobre dla naszych eksporterów, których jest dużo na naszej giełdzie, i dla sektora przemysłowego eksportującego, w szczególności do Europy Zachodniej – mówi Jarosław Niedzielewski. – Natomiast ogólnie segment mniejszych spółek powinien korzystać najwięcej na dobrej sytuacji polskiej gospodarki.

Czytaj także