Newsy

Grupowe inwestycje w nieruchomości coraz popularniejsze. Na start wystarczy 10 tys. złotych

2018-02-27  |  06:10

Duży może więcej – to główna zasada grupowych inwestycji w nieruchomości. Kupowanie mieszkań, całych budynków czy działek przez dużą grupę inwestorów umożliwia im negocjowanie najlepszej ceny nieruchomości, co oznacza również większe przyszłe zyski. Tego typu inwestycja wymaga znacznie mniejszego kapitału niż samodzielny zakup nieruchomości, a ułatwieniem dla chętnych jest także zarządzanie inwestycją przez wyspecjalizowane spółki. 

– Widzimy rosnące zainteresowanie inwestowaniem grupowym. Większa jest zarówno liczba inwestorów, którzy dopytują o nasze projekty, jak i średnia kwota wpłacana przez jednego inwestora. Gdy zaczynaliśmy było to około 24 tys. zł, a dzisiaj to ponad 50 tys. zł na inwestora. Widzimy też, patrząc na rynek, że inni idą w nasze ślady, dzisiaj jest już kilka firm, które taką formę inwestycji oferują. Chociaż jest to wciąż stosunkowo niewielki odsetek rynku, to będzie on rósł dość dynamicznie – prognozuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Artur Kaźmierczak, partner zarządzający Mzuri, firmy zajmującej się grupowymi inwestycjami.

Od 6 do nawet 10 proc. w skali roku – taką rentowność mają grupowe inwestycje w nieruchomości. Dla porównania banki oferują dziś oprocentowanie lokat nieprzekraczające 2 proc. Dlatego wspólne inwestowanie w nieruchomości jest coraz chętniej wybierane przez osoby dysponujące kapitałem. Próg wejścia w taką inwestycję wynosi 10 tys. zł.

Grupowe inwestowanie w nieruchomości to składanie kwot mniejszych po to, żeby uzyskać jedną dużą, przy pomocy której można kupić nieruchomość, czy będzie to kamienica, czy działka, na której można zbudować nowy blok, czy może np. portfel mieszkań – wyjaśnia Artur Kaźmierczak. – Taka forma inwestowania ma na celu większy zwrot z inwestycji, po drugie, daje możliwość uczestniczenia ze stosunkowo niewielką kwotą w stosunkowo dużym projekcie.

Dysponowanie dużą kwotą uzbieraną przez inwestorów ułatwia negocjowanie najkorzystniejszej ceny.

– Jeśli kupuje się kamienicę, w której jest 30 mieszkań, to jednostkowa cena mieszkania jest niższa, niż gdybyśmy kupowali pojedyncze mieszkanie. To jest sens tej inwestycji, żeby taniej kupić – tłumaczy Artur Kaźmierczak. 

Mzuri zarządza ponad 20 mln zł w siedmiu spółkach inwestowania grupowego. Działają one w trzech różnych strategiach: rentierskiej, rewitalizacyjnej i deweloperskiej. Ta pierwsza polega na kupowaniu nieruchomości mieszkaniowych, przeprowadzaniu remontów mieszkań, a następnie ich wynajmowaniu. W ramach tej strategii inwestorzy mogą liczyć na 7 proc. zwrotu rocznie. Dodatkowe wpłaty dotychczasowych inwestorów lub pozyskiwanie nowych pozwalają na zakup kolejnych inwestycji, dzięki czemu minimalizowane jest ryzyko.

– Po odjęciu kosztów funkcjonowania spółki czynsz z tych mieszkań jest na bieżąco wypłacany wspólnikom w proporcji do wniesionego kapitału – wyjaśnia Artur Kaźmierczak.

Z kolei strategia deweloperska polega na zakupie nieruchomości, które następnie są remontowane (lub zabudowywane) i powstałe w ten sposób mieszkania, stworzone z myślą o wynajmie, są sprzedawane zainteresowanym osobom. Inwestorzy zarabiają na tym co najmniej 10 proc. rocznie.

Najnowsza strategia inwestycyjna Mzuri – rewitalizacyjna – polega na zakupie całych kamienic, generujących już dochód z czynszów, które spółka założona przez inwestorów rewitalizuje. Gotowe lokale są sprzedawane lub zatrzymywane na wynajem. Na razie projekt będzie rozwijany w Łodzi. Subskrypcja do spółki Mzuri CFI Łódź zakończyła się w styczniu br.

– Mzuri CFI Łódź  będzie inwestować tylko w aglomeracji łódzkiej, by rewitalizować to miasto. Przede wszystkim będziemy kupować kamienice, remontować je, a może na miejscu starych budować nowe budynki z nową tkanką społeczną po to, żeby Łódź stawała się coraz atrakcyjniejszym miastem dla mieszkańców. To miasto oferuje bardzo atrakcyjne zwroty dla inwestorów, więc można połączyć tę funkcję biznesową i misyjną – podkreśla Artur Kaźmierczak.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Francuskie firmy z potężnym wkładem w polską gospodarkę. Reinwestują tu połowę wypracowywanych zysków i zatrudniają prawie 230 tys. osób

Polska jest dziś dla Francji kluczowym partnerem gospodarczym w Europie Środkowo-Wschodniej. Na naszym rynku francuskie firmy ulokowały blisko połowę wszystkich swoich inwestycji w regionie CEE – obecnie działa ich tu 1,2 tys., tworzą łącznie 227 tys. bezpośrednich miejsc pracy i co najmniej drugie tyle pośrednich, u swoich dostawców i partnerów. Skumulowana wartość bezpośrednich inwestycji francuskich firm w Polsce wyniosła dotąd 108 mld zł. Szybko jednak rośnie, ponieważ przedsiębiorstwa znad Sekwany reinwestują 50 proc. wypracowanych przez siebie zysków, głównie w automatyzację i innowacje środowiskowe – wynika z nowego raportu, opublikowanego przez Francusko-Polską Izbę Gospodarczą we współpracy z Instytutem Debaty Eksperckiej i Analiz Quant Tank.

Transport

Europejski Bank Inwestycyjny stawia na projekty niskoemisyjnej energetyki i bezpieczeństwa. Finansowanie dla Polski to 5 mld euro rocznie

Ponad 85 mld  euro w ciągu ostatnich 20 lat zainwestował w Polsce Europejski Bank Inwestycyjny. Środki te przeznaczono przede wszystkim na budowę infrastruktury: dróg czy kolei. Obecnie najwyższy priorytet mają energetyka oraz bezpieczeństwo. Kolejnym etapem powinna być cyfryzacja oraz inwestycje w nowoczesne technologie i podniesienie innowacyjności. Cel to zwiększenie liczby patentów i licencji powstających w Polsce, a w konsekwencji – wzrost konkurencyjności naszego kraju.

Transport

Przed polskimi firmami transportowymi piętrzą się problemy. Obok konkurencji z Ukrainy są nim także liczni pośrednicy działający na unijnym rynku

Jednym z najpoważniejszych problemów firm transportowych jest dziś udział ogromnej liczby pośredników na unijnym rynku. – W sprytny sposób podkupują zlecenia, przetrzymując je do ostatniej chwili, kiedy mogą je dobrze, za niską cenę sprzedać. W efekcie przewoźnik wykonuje fracht o wartości niepokrywającej kosztów takiego transportu – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Jak ocenia, polska branża transportowa jest w tej chwili w kryzysie, wywołanym przez cały szereg nakładających się na siebie czynników, w tym także m.in. spowolnienie w europejskiej gospodarce i wyzwania związane z redukcją emisji. Zakłócenia powodowane ostatnimi protestami i blokowaniem polsko-ukraińskiej granicy tylko te problemy potęgują.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.