Newsy

MON zmieni warunki przetargu na okręty podwodne, bo nie spełnia ich niemiecki koncern

2013-11-07  |  06:55

Narastają kontrowersje wokół wartego ponad 1,5 miliarda euro postępowania dotyczącego zakupu okrętów podwodnych dla polskiej armii. Chociaż niemiecki okręt typu 212A nie spełnia obowiązkowych wymagań taktyczno-technicznych dotyczących m.in. uzbrojenia rakietowego, systemu ratownictwa i napędu, to Ministerstwo Obrony Narodowej nie odrzuciło oferty niemieckiego koncernu ThyssenKrupp Marine Systems. Zamiast tego zdecydowało się na zmianę wymagań przetargu.

 – Zakup okrętów podwodnych jest jednym z kluczowych elementów modernizacji Marynarki Wojennej RP – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Łukasz Kister, ekspert Instytutu Jagiellońskiego. – Ten rodzaj uzbrojenia jest kluczowy do tego, by Marynarka Wojenna odzyskała w ogóle zdolność do realizacji zadań operacyjnych.

Wiceminister obrony narodowej, generał Waldemar Skrzypczak w odpowiedzi na interpelację posła Jacka Sasina przyznał, że MON zmieni obligatoryjne wymagania taktyczno-techniczne, których nie spełnia niemiecki okręt. Zdaniem niektórych komentatorów faworyzowanie strony niemieckiej może być efektem listu intencyjnego podpisanego 27 maja 2013 r. przez ministrów obrony narodowej Polski i Niemiec. Strony zobowiązują się w nim do współpracy dotyczącej Marynarki, w tym okrętów podwodnych. Sprawę jako pierwszy ujawnił portal defence24.pl.

 – Sytuacja, w której zamawiający dostosowuje swoje założenia nie do własnych potrzeb, tylko do produktu, który jest na rynku, jest niebywała i niespotykana – twierdzi Kister. – Zakrawa ona na patologię.

Zdaniem eksperta jedyną sytuacją, która uzasadniałaby zmianę wymagań, byłoby pojawienie się nowych technologii i dostosowanie wymagań do nich. W tym przypadku jednak taka sytuacja nie ma miejsca.

Tym bardziej, że może to budzić obawy konkurentów niemieckiego koncernu.

 – A co z innymi oferentami, co z innymi okrętami, które stają do postępowania i które spełniają te niezmienione jeszcze wymagania? – pyta Łukasz Kister. – Kluczowym kontrkandydatem jest francuski okręt podwodny Scorpene Class, więc warto byłoby zapytać ministerstwa, czy ten okręt spełnia te wymagania. Jeżeli tak, a taką informację podają eksperci, tym bardziej ta decyzja ministerstwa jest dziwna i niezrozumiała i może wywoływać perturbacje międzynarodowe, o czym już francuska prasa dość głośno pisze. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Tylko co czwarta firma planuje inwestycje zagraniczne. Ich zapał osłabia niestabilna sytuacja geopolityczna

Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych polskich firm w 2022 roku wyniosła 28 mld euro, co stanowiło zaledwie 5 proc. krajowego PKB, podczas gdy średnia w krajach UE to aż 88 proc. PKB. To pokazuje, że rodzime przedsiębiorstwa do tej pory stosunkowo niewiele inwestowały za granicą, głównie na rynkach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych. Barierą wciąż pozostaje dla nich m.in. brak elastycznego finansowania i wiedzy na temat korzyści, jakie może zapewnić firmie ekspansja zagraniczna. Zapał potencjalnych inwestorów osłabia też niepewna sytuacja geopolityczna. W efekcie tylko co czwarte przedsiębiorstwo rozważa obecnie zainwestowanie na międzynarodowym rynku, co jest wynikiem dużo niższym od globalnej średniej – wynika z badania przeprowadzonego przez PFR TFI.

Ochrona środowiska

Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]

„Malowanie trawy na zielono” – to stare określenie dobrze pasuje do zjawiska greenwashingu, czyli takiej komunikacji marketingowej przedsiębiorstwa, która bazuje na nieprawdziwych lub zmanipulowanych deklaracjach związanych ze zgodnością prowadzonej działalności z zasadami ochrony środowiska. To nieuczciwe wobec klientów i partnerów biznesowych, a niedługo także niezgodne z prawem – podkreślili eksperci podczas panelu „Greenwashing”, jaki odbył się podczas 16. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

IT i technologie

Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce

Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.