Mówi: | prof. dr hab. inż. Andrzej Szarata |
Funkcja: | rektor |
Firma: | Politechnika Krakowska |
Transport zbiorowy w miastach coraz droższy, ale i lepszy. Całkowita rezygnacja z samochodów w praktyce może się okazać niemożliwa
– Transport przyszłości będzie przyjazny i bliski mieszkańcom – mówi prof. dr hab. inż. Andrzej Szarata, rektor Politechniki Krakowskiej. Jak wskazuje, tzw. nowa mobilność, czyli usługi transportu umożliwiające przemieszczanie się przy użyciu współdzielonych pojazdów – samochodów, skuterów, rowerów, hulajnóg – stanowią ważne uzupełnienie tradycyjnego transportu zbiorowego i są nowoczesną, dynamicznie rozwijającą się formą zaspokojenia potrzeb mieszkańców miast w zakresie przemieszczania się. – Do zmiany systemów transportowych w miastach potrzebna jest również zmiana naszych wewnętrznych przekonań i przyzwyczajeń – zauważa ekspert ds. transportowych.
– Musimy wykorzystywać wszystkie możliwe środki transportu po to, żeby usprawnić przemieszczanie się w miastach. Nie jesteśmy w stanie tego przemieszczania się zlikwidować, każdy z nas ma potrzeby transportowe. Natomiast bardzo ważne jest to, żeby te etapy podróży, które muszą być realizowane w mieście, były zoptymalizowane z perspektywy użytkownika i całego systemu transportowego – mówi agencji Newseria Biznes prof. Andrzej Szarata.
W tej chwili najpopularniejszym i najczęściej wybieranym środkiem transportu w miastach wciąż jest prywatny samochód, co – w kontekście wzrostu liczby mieszkańców w aglomeracjach miejskich – powoduje szereg problemów związanych m.in. z korkami, smogiem, hałasem czy brakiem miejsc parkingowych. Zgodnie z danymi Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) w Polsce jest zarejestrowanych ok. 30 mln pojazdów, z czego ponad 20 mln stanowią samochody osobowe. Z kolei według danych Eurostatu Polska plasuje się na szóstym miejscu wśród członków Unii Europejskiej pod względem liczby pojazdów zarejestrowanych na 1 tys. mieszkańców. Wyprzedzamy pod tym względem potęgi motoryzacyjne takie jak Niemcy, Wielka Brytania czy Francja, pozostawiając daleko w tyle średnią unijną (raport „Zachowania transportowe mieszkańców polskich miast”). Dla przykładu w samej Warszawie jest zarejestrowanych ponad 1,5 mln aut, co daje średnio 661 samochodów osobowych na każdy 1 tys. mieszkańców. Tym samym Warszawa wyraźnie przebija pod tym względem inne stolice europejskie.
– Żeby znaleźć coś, co jest konkurencyjne dla samochodu, potrzebne jest kompleksowe spojrzenie na transport, wykorzystanie wszystkich możliwych środków przewozowych i łączenie ich tak, żeby uwydatnić zalety każdego z nich – mówi rektor Politechniki Krakowskiej. – Zaczynamy oczywiście od pieszych, ponieważ rozwój infrastruktury pieszej, rowerowej czy dla hulajnóg jest bardzo tani, biorąc pod uwagę koszty inwestycyjne, a jednocześnie bardzo efektywny na krótkie podróże. Mówimy tu o tzw. efekcie ostatniej mili. Trzeba pamiętać, że nie wszyscy w mieście mogą korzystać z autobusu, tramwaju czy metra, bo nie wszyscy mają pod domem przystanek. Ta hulajnoga elektryczna albo rower są środkiem, który może wzmocnić korzystanie z transportu zbiorowego, zasilić linie autobusowe, tramwajowe czy koleje aglomeracyjne.
Jak wynika z ostatniej edycji „Barometru Nowej Mobilności” PSPA, Polacy – rezygnując z posiadania prywatnego samochodu – w pierwszej kolejności chcieliby mieć możliwość skorzystania z wypożyczalni rowerów miejskich (24 proc.). Jest to najtańsza, często darmowa forma transportu, która jednocześnie pozwala na szybkie przemieszczanie się na krótkich dystansach. Na kolejnych miejscach znalazły się: usługi mobilności na żądanie, takie jak Uber i Bolt (24 proc.), taksówki (20 proc.), carsharing (13 proc.) oraz miejskie systemy wynajmu hulajnóg (12 proc.) czy skuterów (9 proc.).
Z badań PSPA wynika też, że ważnym czynnikiem, który może stanowić zachętę do rezygnacji z prywatnego samochodu, jest koszt miesięcznego, zintegrowanego transportu. Aż 53 proc. Polaków uważa, że nie powinien być wyższy niż 200 zł. Dla przykładu obecnie cena samego miesięcznego biletu ZTM w Warszawie to koszt 110 zł (strefa 1) lub 180 zł (strefa 1+2).
– Rolą miast i samorządów jest takie kształtowanie systemu transportowego, żeby samochód nie był potrzebny. Jednak nie należy demonizować samochodu, to nie jest samo zło i wróg numer jeden, on w wielu przypadkach jest jedynym środkiem, który pozwala przemieścić się z punktu A do B – mówi prof. dr hab. inż. Andrzej Szarata. – Są sytuacje, w których potrzebujemy samochodu, ale nie musimy go posiadać, żeby z tego korzystać, bo alternatywą mogą być auta współdzielone w systemie carsharingu. Z drugiej strony mamy też tereny podmiejskie, gdzie transport zbiorowy nigdy nie będzie konkurencyjny i tam samochód musi być dostępny. Dlatego próba stworzenia systemu transportowego przyszłości będzie próbą znalezienia zdrowej równowagi pomiędzy tym, co możemy zrobić w mieście, a tym, czego oczekują mieszkańcy.
Według „Barometru Nowej Mobilności” 28 proc. Polaków mających dostęp do usług carsharingu (takie systemy na razie są dostępne przede wszystkim w dużych miastach) korzysta z takiej formy transportu, przy czym 41 proc. z nich wskazuje, że robi to codziennie lub kilka razy w tygodniu. Głównym powodem braku zainteresowania usługami współdzielenia samochodów wśród Polaków, którzy mają dostęp do takich usług, jest natomiast fakt posiadania przez nich prywatnego samochodu (65 proc.).
– Ostatnio dużo mówi się o tzw. miastach 15-minutowych, w których cały kwartał ulic jest tak skonstruowany, że mamy wszystko w zasięgu krótkiego spaceru. Jeśli będziemy tak mieszkać, mieć wokół siebie wszystko, co potrzebne, to po co samochód? Do jednorazowego wyjazdu na wakacje w trakcie urlopu można go wynająć i jest to dużo tańsze niż posiadanie samochodu, wszystkie związane z tym opłaty, podatki, utrata wartości etc. – podkreśla ekspert. – To są wszystko rozwiązania, możliwości techniczne, ale do zmiany systemów transportowych w miastach potrzebna jest również zmiana naszych, wewnętrznych przekonań i przyzwyczajeń.
Eksperci PSPA wskazują, że wyzwaniem jest także zapewnienie sprawnego systemu integrującego wszystkie dostępne formy transportu, który dopasuje się do oczekiwań większości mieszkańców miast. W tym celu potrzebny jest rozwój aplikacji MaaS (Mobility-as-a-Service, mobilność jako usługa), które pozwolą zintegrować cały system komunikacji w jednym miejscu, usprawniając przemieszczanie się i optymalizując koszty. W takim scenariuszu 63 proc. Polaków byłoby skłonnych zrezygnować z posiadania własnego samochodu, co wskazuje ogromny potencjał nowych form mobilności na drodze do poprawy jakości życia w miastach, dekarbonizacji transportu czy zmniejszenia ruchu ulicznego.
– Trudno jest powiedzieć, w którym momencie na osi czasu się znajdujemy, jeśli chodzi o wdrażanie nowoczesnych rozwiązań transportowych. To jest proces, który ma charakter ciągły, bez przerwy będzie się udoskonalał i poprawiał. A to wynika z faktu, że wciąż pojawiają się nowe środki, z których możemy korzystać. Jeszcze 5–10 lat temu nie mieliśmy tak powszechnego dostępu do hulajnóg elektrycznych, wtedy nikt nie brał pod uwagę, że taki środek transportu może w mieście występować powszechnie. Dlatego powinniśmy cały czas wyłapywać nowinki techniczne, nowe rozwiązania, pomysły, wizje czy koncepcje i je wdrażać – ocenia prof. dr hab. inż. Andrzej Szarata.
Kolejna kwestia to finansowanie transportu przez samorządy. Koszty z tym związane będą stale rosły wraz z rozwojem możliwości podróżowania i ich bardziej ekologicznym charakterem.
– Transport zbiorowy wymaga dużych pieniędzy, wymaga ciągłego rozwoju, zakupu taboru, jego wymiany. A to się wiąże z tym, że my, jako użytkownicy, mamy coraz większe oczekiwania w stosunku do komfortu jazdy, częstotliwości kursowania czy niezawodności systemu transportowego. I tego nie da się zrobić za darmo, za przysłowiowe „dziękuję”. To wymaga dużych środków. Miasta mają za mało pieniędzy, powinny mieć dużo więcej możliwości na rozwój systemu transportowego – podkreśla rektor Politechniki Krakowskiej.
Czytaj także
- 2024-05-10: Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]
- 2024-05-09: Rząd chce negocjować z Komisją Europejską wydłużenie terminu KPO. Czas na wydatkowanie większości środków upływa w 2026 roku
- 2024-04-22: Bezpieczeństwo paliwowe w Polsce wymaga inwestycji w nowe moce magazynowe. Branża przyspiesza też zieloną transformację
- 2024-04-12: Budowa sieci ładowania elektryków znacząco przyspieszy. W życie wchodzą nowe unijne przepisy
- 2024-04-23: Dwie duże marki chińskich samochodów w tym roku trafią do sprzedaży w Polsce. Są w stanie konkurować jakością z europejskimi producentami aut
- 2024-04-09: Samorządy mogą wreszcie ubiegać się o pożyczki z KPO. Do pozyskania jest w sumie 40 mld zł na zielone inwestycje
- 2024-04-08: Warszawa staje się jedną z bardziej zielonych europejskich stolic. Ponad 15 proc. powierzchni stanowią lasy
- 2024-04-02: Coraz częściej dzikie zwierzęta pojawiają się w miastach. Pomaganie im może tylko zaszkodzić
- 2024-04-09: Sądy w Polsce nadużywają tymczasowego aresztowania. W wielu przypadkach mógłby go zastąpić areszt domowy
- 2024-04-05: Dostęp do badań profilaktycznych i skutecznych terapii największymi wyzwaniami systemu ochrony zdrowia. Polska prezydencja w UE może być okazją do zmian w tym zakresie
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Handel
Tylko co czwarta firma planuje inwestycje zagraniczne. Ich zapał osłabia niestabilna sytuacja geopolityczna
Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych polskich firm w 2022 roku wyniosła 28 mld euro, co stanowiło zaledwie 5 proc. krajowego PKB, podczas gdy średnia w krajach UE to aż 88 proc. PKB. To pokazuje, że rodzime przedsiębiorstwa do tej pory stosunkowo niewiele inwestowały za granicą, głównie na rynkach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych. Barierą wciąż pozostaje dla nich m.in. brak elastycznego finansowania i wiedzy na temat korzyści, jakie może zapewnić firmie ekspansja zagraniczna. Zapał potencjalnych inwestorów osłabia też niepewna sytuacja geopolityczna. W efekcie tylko co czwarte przedsiębiorstwo rozważa obecnie zainwestowanie na międzynarodowym rynku, co jest wynikiem dużo niższym od globalnej średniej – wynika z badania przeprowadzonego przez PFR TFI.
Ochrona środowiska
Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]
„Malowanie trawy na zielono” – to stare określenie dobrze pasuje do zjawiska greenwashingu, czyli takiej komunikacji marketingowej przedsiębiorstwa, która bazuje na nieprawdziwych lub zmanipulowanych deklaracjach związanych ze zgodnością prowadzonej działalności z zasadami ochrony środowiska. To nieuczciwe wobec klientów i partnerów biznesowych, a niedługo także niezgodne z prawem – podkreślili eksperci podczas panelu „Greenwashing”, jaki odbył się podczas 16. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
IT i technologie
Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce
Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.