Mówi: | Enrico Turrin, wicedyrektor Federacji Wydawnictw Europejskich Imre Barna, wiceprezes Węgierskiego Stowarzyszenia Wydawców i Księgarzy Kristenn Einarsson, dyrektor zarządzający Norweskiego Stowarzyszenia Wydawców |
Węgrzy i Norwegowie przestrzegają przed negatywnymi konsekwencjami nacjonalizacji rynku podręczników
Ingerencja rządu w rynek podręczników może skutkować obniżeniem jakości edukacji – tak wynika z doświadczeń Węgrów i Norwegów. Tam podobnie jak w Polsce rząd zdecydował się przejąć rolę profesjonalnych wydawców.
Nacjonalizacja rynku podręczników była jedną z flagowych reform rządu Viktora Orbána.
– Pierwszym krokiem było przejęcie w ubiegłym roku przez państwo dystrybucji podręczników – informuje Imre Barna, wiceprezes Węgierskiego Stowarzyszenia Wydawców i Księgarzy.
Skutkiem tej reformy były m.in. ogromne problemy z zapewnieniem wszystkim uczniom podręczników na czas.
– Następnie ograniczono możliwość wyboru podręczników z każdego przedmiotu do dwóch oraz zmieniono system zatwierdzania publikacji dla szkół państwowych, które stanowią zdecydowaną większość w systemie. Kompetencje w tym zakresie zostały przekazane ministrowi edukacji – wyjaśnia Imre Barma.
Konsekwencją działań węgierskiego rządu była praktyczna likwidacja wolnego rynku wydawnictw edukacyjnych.
– Wywarto presję na duże wydawnictwa, co doprowadziło do nacjonalizacji dwóch największych podmiotów, które obecnie wprowadzają na rynek ok. 90 proc. książek – informuje Barna w rozmowie z agencją Newseria Biznes.
Na Węgrzech mocno krytykowana jest jakość państwowych podręczników. Zdarza się, że przygotowują je autorzy, którzy pisali podręczniki kilkadziesiąt lat temu, w okresie komunizmu. Nauczyciele i eksperci wytykają błędy występujące w państwowych książkach. Na przykłada w podręczniku do etyki współżycie bez ślubu jest przedstawione jako ciężki grzech, a w książce do historii Adolf Hitler jest zaprezentowany jako nieomal sympatyczna postać historyczna. – Najgorsze jest to, że nie ma dla tych podręczników alternatywy – podkreśla Barna.
Na reformę podręczników zdecydował się w 2007 roku rząd norweski. Uruchomił projekt National Digital Learning Arena, którego celem jest tworzenie darmowych zasobów edukacyjnych.
– To była dobra inicjatywa – ocenia Kristenn Einarsson z Norweskiego Stowarzyszenia Wydawców. – Zapewne nie byłoby problemu, gdyby została potem wstrzymana. Rząd jednak cały czas ją kontynuuje. W rezultacie państwowe pieniądze całkowicie wyhamowały konkurencję i dzisiaj wydawcy nie są w stanie inwestować w edukacyjne e-booki.
Zdaniem norweskich wydawców system, w którym prywatne firmy zmuszane są konkurować z rządem, nie jest dobry dla edukacji. Wad obecnego modelu świadomi są także przedstawiciele parlamentu.
– Myślę, że jest znacznie lepiej, gdy państwo robi to, na czym zna się najlepiej, czyli organizuje proces nauczania, zatrudnia najlepszych nauczycieli itp. – mówi Einarsson. – Odkąd w Norwegii są podręczniki, zawsze zajmowali się nimi prywatni wydawcy, konkurowali ze sobą, tworząc nowe projekty. Jeśli na rynku zostaje tylko państwo, jakość się pogarsza, bo nie ma z kim konkurować o prymat na rynku podręczników.
Tendencje do nacjonalizacji rynku podręczników krytykuje Federacja Wydawców Europejskich z Brukseli, jedna z najsilniejszych organizacji branżowych w Europie.
– Wydawcy inwestują, by produkować materiały wysokiej jakości, zarówno edukacyjne, jak i te o charakterze rozrywkowym. Podejmują ryzyko, inwestując własne zasoby, i osiągają dobre efekty – podkreśla Enrico Turrin, wicedyrektor Federacji Wydawnictw Europejskich. – Prywatne firmy bardzo chętnie wprowadzają ulepszenia, przystosowują się do zmian, wdrażają nowe technologie prowadzące do poprawy jakości edukacji.
Takie działania zdaniem Turrina wymusza na wydawcach wolna konkurencja. Żeby sprostać oczekiwaniom nauczycieli i rodziców, muszą oni stale pracować nad ulepszaniem podręczników.
Czytaj także
- 2024-05-20: Przewodniczący KNF: Niepokoi nas ograniczone zainteresowanie przedsiębiorców inwestycjami. To wpływa na niski popyt na kredyty inwestycyjne
- 2024-05-16: Trwają prace nad reformą finansowania samorządów. Mają zyskać większą autonomię i niezależność budżetu od zmian w podatkach
- 2024-04-26: T-Mobile startuje w Polsce z nowym konceptem. Pozwoli klientom przetestować i doświadczyć najnowocześniejszych technologii
- 2024-05-06: Coraz więcej Europejczyków ogranicza spożycie mięsa na rzecz produktów roślinnych. Większe wsparcie ze strony rządów i legislacji mogłoby zwiększyć ich popularność
- 2024-04-24: Zmiany klimatu i dezinformacja wśród największych globalnych zagrożeń. Potrzeba nowego podejścia do zarządzania ryzykiem
- 2024-04-24: 72 proc. firm IT planuje podwyżki. W branży wciąż ogromna jest różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn
- 2024-05-08: Społeczne agencje najmu w Polsce dopiero raczkują. Część gmin widzi w nich szansę na walkę z wyludnieniem
- 2024-04-26: W Polsce brakuje dostępnych cenowo mieszkań. Eksperci mówią o kryzysie mieszkaniowym
- 2024-05-06: Duża część ukraińskich uchodźców w Polsce wciąż potrzebuje wsparcia. Szczególnie osoby starsze i z niepełnosprawnościami
- 2024-04-22: Bezpieczeństwo paliwowe w Polsce wymaga inwestycji w nowe moce magazynowe. Branża przyspiesza też zieloną transformację
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
IT i technologie
Polskie samorządy chcą wdrażać rozwiązania z użyciem sztucznej inteligencji. Wyzwaniem jest brak świadomości, jak zacząć i gdzie można ją zastosować
Robotyzacja i sztuczna inteligencja w biznesie zapoczątkowały już nowy etap rewolucji technologicznej, która nie ominie też sektora publicznego i samorządowego. Jej wdrożenie w urzędach może przynieść duże korzyści m.in. w postaci skrócenia czasu obsługi mieszkańców i odciążenia pracowników administracji, którzy będą w stanie poświęcić więcej czasu na bardziej wymagające zadania. Samorządy są mocno zainteresowane takimi rozwiązaniami, ale barierą wciąż pozostaje m.in. brak świadomości i wiedzy, jak rozpocząć proces ich wdrażania. – Drugą barierą jest strach przed tym, czy roboty zastąpią pracowników, którzy zostaną zwolnieni – podkreśla Tomasz Tybor, dyrektor ds. inteligentnej automatyzacji w Betacom.
Konsument
Organizacje społeczne przestrzegają przed wycofywaniem się z Zielonego Ładu. Koszty poniesie i rolnictwo, i całe społeczeństwo
W ubiegłym tygodniu 140 organizacji społecznych z całej Europy, również z Polski, wystosowało apel do unijnych instytucji przestrzegający przed skutkami odchodzenia od Zielonego Ładu. W ostatnich miesiącach Komisja Europejska zaczęła łagodzić niektóre wymogi, do czego przyczyniły się protesty rolników w krajach członkowskich. – Zielony Ład to nie tylko jest kwestia rolnictwa, ale sprawa nas wszystkich – przekonują ekolodzy. W ich opinii, jeśli nie zostaną podjęte konkretne działania, koszty zaniechań i zmiany klimatu zapłacą wszyscy – zarówno rolnicy, jak i społeczeństwo.
Transport
Polska walczy o utrzymanie pozycji hubu logistycznego w Europie. Będzie to możliwe dzięki inwestycjom w infrastrukturę transportową
Polska stała się już hubem logistyczno-transportowym w środkowej części Europy. Mamy też dominującą pozycję w tranzycie Wschód – Zachód. Aby utrzymać tę pozycję, konieczne są jednak kolejne inwestycje. Będzie miało to kluczowe znaczenie już po zakończeniu wojny w Ukrainie. Zamknięcie tego etapu wojny i odbudowy Ukrainy, przy dofinansowaniu infrastruktury w Polsce, to duża szansa, aby nasz transport mógł faktycznie się stać pewnym ogniwem łączącym Zachód z Ukrainą – ocenia Przemysław Sekieta, dyrektor Działu Handlowego w Grupie SKAT.
Partner serwisu
Szkolenia
Akademia Newserii
Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.