Newsy

Z niewydolnością serca zmaga się 1 mln Polaków. Wrocławski naukowiec wykazał istotną rolę nerek w jej przebiegu

2021-12-10  |  06:05
Mówi:dr hab. n. med. Jan Biegus
Funkcja:zastępca dyrektora ds. naukowych Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu
  • MP4
  • Niewydolność serca jest jedną z najczęstszych, bezpośrednich przyczyn zgonów. Choć podstawą tej choroby jest dysfunkcja serca, to w jej przebiegu ważną rolę odgrywa również kondycja nerek. – Ważne jest to, ile moczu objętościowo nerki są w stanie wyprodukować. Równie istotny jest skład, czyli jego jakość. Na tej podstawie już po kilku godzinach pobytu chorego w szpitalu jesteśmy w stanie zidentyfikować pacjentów, którzy rokują dobrze lub źle – mówi dr hab. n. med. Jan Biegus. Pochodzący z Wrocławia naukowiec został niedawno uhonorowany prestiżową Nagrodą Prezesów Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego za efekty badań chorych z niewydolnością serca w połączeniu z analizą funkcjonowania ich nerek. Już znalazły one zastosowanie w praktyce klinicznej.

    – Niewydolność serca jest jednym z wiodących schorzeń sercowo-naczyniowych. Szacuje się, że im starsza populacja, tym wyższy odsetek osób z niewydolnością serca, który w grupie powyżej 80. roku życia sięga nawet kilku procent – mówi dr hab. n. med. Jan Biegus, zastępca dyrektora ds. naukowych Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

    Niewydolność serca to stan, w którym serce nie jest w stanie dostarczyć odpowiedniej ilości krwi – a więc i tlenu – do narządów i tkanek. W efekcie dochodzi do zaburzenia ich metabolizmu i zmniejszenia wydolności wysiłkowej. Najczęściej wynika to z uszkodzenia mięśnia sercowego. Szacuje się, że w Polsce jest ok. 1 mln chorych z niewydolnością serca, która jest jedną z najczęstszych, bezpośrednich przyczyn zgonów. Do jej głównych objawów należą m.in. duszność, osłabienie, obrzęki kończyn dolnych i zaburzenia rytmu serca.

    – Jednym z podstawowych zjawisk, do których dochodzi u pacjentów z niewydolnością serca, są zaburzenia kontroli gospodarki wodno-elektrolitowej. Większość z nich szybko się męczy, zauważa spadek tolerancji wysiłku fizycznego. Po drugie, przybierają na wadze i często pojawiają się obrzęki wokół kostek, później obrzęki sięgające kolan, a czasem nawet i większe. To ma dla pacjentów fundamentalne znaczenie w kontekście jakości ich życia, ponieważ im większe to „przewodnienie”, tym ta jakość gorsza. Przekłada się to też niestety na długość życia. Innymi słowy, im bardziej zaburzona ta gospodarka – tym niestety krócej żyją i częściej przebywają w szpitalach – mówi ekspert z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. – Najczęstszym objawem, który zmusza chorych do pojawienia się w szpitalu, jest właśnie przybranie masy ciała i pojawienie się obrzęków, a równolegle pojawiają się duszności i spadek tolerancji wysiłku fizycznego.

    Jak podkreśla, choć podstawą tej choroby jest dysfunkcja serca i układu sercowo-naczyniowego, to w jej przebiegu ważną rolę odgrywają również nerki, które kontrolują gospodarkę wodną organizmu.

    – Od dłuższego czasu było wiadomo, że funkcja nerek jest bardzo istotna dla przebiegu tej choroby. Natomiast do tej pory badano tę funkcję nerek głównie poprzez pryzmat zdolności oczyszczania naszej krwi z tzw. produktów przemiany materii – mówi dr Jan Biegus.

    Naukowiec z Wrocławia został właśnie uhonorowany prestiżową Nagrodą Prezesów Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Na podstawie wieloletnich badań chorych z niewydolnością serca, w połączeniu z analizą funkcjonowania ich nerek, opisał mechanizmy, które kontrolują równowagę wodno-elektrolitową w tym schorzeniu, oraz czynniki determinujące kluczowe zjawisko w odwadnianiu pacjentów, czyli zdolność nerek do odpowiadania na leki moczopędne i produkcję moczu. Wykazał także, że stężenie sodu w moczu powinno być jednym z głównych parametrów branych pod uwagę podczas terapii pacjentów z niewydolnością serca – co pokrywa się również z najnowszymi zaleceniami Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego

    – Oczywiście ważną rzeczą jest to, ile moczu objętościowo nerki są w stanie wyprodukować. Jednak równie ważny jest skład, czyli nie tylko ilość moczu, ale i jego jakość. Dzięki temu już po kilku godzinach pobytu chorego w szpitalu i po podaniu leku, który ma pobudzić nerki do produkcji moczu, jesteśmy w stanie zidentyfikować pacjentów, którzy rokują dobrze, i tych, którzy rokują źle – mówi dr Jan Biegus.

    Jak podkreśla, około 1/4 hospitalizowanych pacjentów z niewydolnością serca to ci, którzy wykazują tzw. odporność na leczenie diuretyczne: mimo podawania leków moczopędnych i pobudzających pracę nerek nie reagują na leczenia tak, jak powinni. To właśnie dla tej grupy pacjentów największe znaczenie mają badania dr. Jana Biegusa, który został wyróżniony przez PTK.

    – Jest to nagroda kapituły prezesów Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, czyli najwybitniejszych polskich kardiologów. Jest nagrodą indywidualną, ale – co podkreślam – nauka i medycyna są mocno oparte na pracy zespołowej. Nie otrzymałbym tego wyróżnienia, gdyby nie współpraca z moim mentorem, prof. Piotrem Ponikowskim, który jest dla mnie przewodnikiem po świecie kardiologii, i gdyby nie koledzy i koleżanki, z którymi współpracowaliśmy, zbieraliśmy materiał i go analizowaliśmy – podkreśla.

    Nagrodzony naukowiec jest związany z Wrocławiem: ukończył tamtejszą Akademię Medyczną, a aktualnie pełni funkcję zastępcy dyrektora ds. naukowych Instytutu Chorób Serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

    Nagroda Prezesów PTK jest przyznawana za oryginalne osiągnięcie naukowe lub nowatorskie rozwiązanie wdrożeniowe w zakresie kardiologii klinicznej lub doświadczalnej. Poza prestiżem ma też wymiar finansowy w wysokości 5 tys. euro. Jej fundatorem jest firma Bayer, która jest również organizatorem kampanii #ThankYouScience. W ramach tej akcji można w social mediach (np. na profilu popularnonaukowym Baylab: www.facebook.com/BaylabPolska/) podziękować naukowcom – w tym także dr. Biegusowi – za ich wkład w rozwój nauki i poprawę jakości życia.

    – Mam dużą satysfakcję, ponieważ każdy naukowiec chce, żeby jego prace zostały dostrzeżone i wykorzystane. I mam to szczęście, że rzeczywiście badania nad rolą stężenia sodu w moczu znalazły już bezpośrednie przełożenie na aktualną praktykę kliniczną – mówi dr Jan Biegus.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Samorządowy Kongres Finansowy

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Handel

    Tylko co czwarta firma planuje inwestycje zagraniczne. Ich zapał osłabia niestabilna sytuacja geopolityczna

    Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych polskich firm w 2022 roku wyniosła 28 mld euro, co stanowiło zaledwie 5 proc. krajowego PKB, podczas gdy średnia w krajach UE to aż 88 proc. PKB. To pokazuje, że rodzime przedsiębiorstwa do tej pory stosunkowo niewiele inwestowały za granicą, głównie na rynkach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych. Barierą wciąż pozostaje dla nich m.in. brak elastycznego finansowania i wiedzy na temat korzyści, jakie może zapewnić firmie ekspansja zagraniczna. Zapał potencjalnych inwestorów osłabia też niepewna sytuacja geopolityczna. W efekcie tylko co czwarte przedsiębiorstwo rozważa obecnie zainwestowanie na międzynarodowym rynku, co jest wynikiem dużo niższym od globalnej średniej – wynika z badania przeprowadzonego przez PFR TFI.

    Ochrona środowiska

    Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]

    „Malowanie trawy na zielono” – to stare określenie dobrze pasuje do zjawiska greenwashingu, czyli takiej komunikacji marketingowej przedsiębiorstwa, która bazuje na nieprawdziwych lub zmanipulowanych deklaracjach związanych ze zgodnością prowadzonej działalności z zasadami ochrony środowiska. To nieuczciwe wobec klientów i partnerów biznesowych, a niedługo także niezgodne z prawem – podkreślili eksperci podczas panelu „Greenwashing”, jaki odbył się podczas 16. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

    IT i technologie

    Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce

    Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.