Newsy

Autobusy napędzane wodorem przyszłością komunikacji miejskiej. Niebawem w Polsce mają powstać pierwsze stacje wodorowe

2017-09-12  |  06:55
Mówi:Adrian Furgalski, wiceprezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR

Robert Mularczyk, PR Manager Toyota Motor Poland

Maciej Srebro, przewodniczący Rady Nadzorczej Ursus Bus

  • MP4
  • Już w 2018 roku w Polsce mają powstać pierwsze stacje wodorowe. Dotychczas byliśmy pod tym względem białą plamą w Europie. Eksperci podkreślają, że powstanie infrastruktury jest konieczne, by napęd wodorowy miał szansę zaistnieć. Samochody napędzane wodorem są przyszłością motoryzacji. Ze względu na krótki czas ładowania i duży zasięg wygrywają z pojazdami elektrycznymi. Powstają nie tylko samochody osobowe, lecz także autobusy. Produkcyjną wersję autobusu zasilanego ogniwami wodorowymi ma już Ursus.

    – Nasz kraj jest w tej chwili ciemną plamą na mapie tej części Europy, stacje wodorowe kończą się na granicy polsko-niemieckiej, z drugiej strony taka stacja wodorowa dostępna jest w Rydze. W Polsce nie mamy szansy zatankować samochodu na zewnętrznej, działającej komercyjnie stacji – wskazuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Robert Mularczyk, PR Manager w Toyota Motor Poland.

    Jeszcze w 2015 roku w Europie było 40 stacji tankowania wodoru, w 2020 roku ma ich być 200, a w 2025 roku ich liczba przekroczy tysiąc. Najbardziej rozbudowaną infrastrukturę ma Japonia, gdzie znajduje się ok. 100 stacji tankowania wodoru. Powoli doganiają ją jednak kraje europejskie. W Niemczech pierwsza stacja powstała w 2004 roku, obecnie działa ich już kilkadziesiąt. Łącznie do 2030 roku na całym świecie ma funkcjonować 4 tys. stacji. W Polsce mimo różnych zapowiedzi wciąż jeszcze stacji wodorowych brakuje.

    – Liczymy na rozwój tej inicjatywy także w Polsce, rozmawiamy z kilkoma podmiotami na temat budowy takich stacji wodorowych, więc jestem pewny, że w 2018 roku pierwsze takie stacje w Polsce powstaną – zapowiada Mularczyk.

    Powstanie infrastruktury jest konieczne, by w Polsce mógł się rozwijać trend samochodów napędzanych wodorem. Dla koncernów motoryzacyjnych to właśnie napędzane wodorem ogniwa paliwowe są przyszłością. Mogą skutecznie konkurować z samochodami elektrycznymi, których na koniec 2016 roku było już ponad 2 mln, a do 2040 roku już blisko 100 mln. Pojazdy napędzane wodorem mogą się sprawdzić przede wszystkim na dłuższych dystansach. Ich przewagą jest krótki czas ładowania, zbliżony do samochodów o tradycyjnym napędzie.

    – Naładowanie takiego samochodu to czas od 3 do 5 minut, w przypadku elektryków nieosiągalny, także jeśli weźmiemy pod uwagę zasięg do 700 km. To olbrzymia różnica w stosunku do samochodów elektrycznych, gdzie pracuje się dopiero nad możliwościami 400–450 km. Mamy też łatwo dostępny węgiel, który możemy przetwarzać na paliwo wodorowe, to przetwarzanie jest czystsze. Energia zużytkowana przez taki samochód jest czystsza, więc niewątpliwie państwo powinno zwrócić na tego typu rozwiązania większą uwagę, niż ma to miejsce obecnie – tłumaczy Adrian Furgalski, wiceprezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

    Wodór jest paliwem znacznie bezpieczniejszym niż benzyna czy LPG, 14 razy lżejszym od powietrza, szybko więc ulatnia się, nie stwarzając zagrożenia dla pasażerów i auta. Co istotne, może być uzyskiwany w sposób nieszkodliwy dla środowiska i nie emituje spalin. Można go pozyskać z różnych źródeł, różnymi metodami, m.in. z wody czy węgla.

    – Aby polski rynek był istotnym czy interesującym dla napędów wodorowych, przede wszystkim musi powstać infrastruktura dystrybucyjna dla czystego wodoru. To musi być czysty wodór, ewentualnie odpad, ale oczyszczony. Dopóki tego nie ma – tych stacji jest dopiero około 80 – dopóty pojazdy z napędem wodorowym pozostaną śpiewem przyszłości – ocenił podczas XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy Maciej Srebro, przewodniczący Rady Nadzorczej Ursus Bus.

    Na rynku dostępne są trzy modele samochodów wodorowych, m.in. Toyota Mirai, której sprzedaż do 2020 roku ma sięgnąć 30 tys. sztuk. Nad samochodami wodorowymi pracują też inne duże koncerny: Honda, Lexus, BMW, Ford, Mercedes, Audi czy Hyundai. Ale pojazdy napędzane wodorem to nie tylko samochody osobowe, lecz także autobusy. W Polsce w lubelskiej firmie Ursus powstał właśnie taki pojazd przeznaczony do użytku w komunikacji zbiorowej zasilany wodorem – City Smile Fuel Cell Electric Bus.

    – To autobus, który ma baterie elektryczne, dodatkowo zasilane są ogniwem wodorowym, co powoduje, że taki autobus może całą dzienną pracę przewozową zrealizować na jednym ładowaniu, co jest istotne z punktu widzenia budowy infrastruktury pod autobusy elektryczne, które nie przejadą na jednym ładowaniu całej pracy przewozowej w mieście takim jak Warszawa. W Polsce autobusy wodorowe to alternatywa dość hipotetyczna, brakuje czystego wodoru, natomiast w takich krajach jak Niemcy czy Holandia ten czysty wodór jest dystrybuowany, jest dużo stacji ładowania wodorem, w związku z tym ten rynek jest bardzo interesujący z punktu widzenia naszej obecności – przekonuje Srebro.

    Łącznie po Europie jeździ nawet kilkadziesiąt autobusów napędzanych wodorem. Ich liczba ma dynamicznie rosnąć. Ursus ma produkować ok. 100 autobusów rocznie, w przyszłości produkcja ma sięgnąć kilkuset sztuk.

    – Przewagę autobusu elektrycznego z ogniwem wodorowym stanowi to, że jest tańszy w eksploatacji i lżejszy. Na razie jesteśmy na samym początku drogi, te autobusy są drogie, rynki bardziej dojrzałe typu niemiecki czy holenderski są otwarte na tego typu rozwiązania, polski musi jeszcze chwilę zaczekać. Trzeba uruchomić stacje ładowania wodorem, być może przykład Toyoty, która wprowadziła seryjny samochód osobowy napędzany wodorem, to właśnie ten początek drogi, który wymusi budowanie dystrybucji wodorowej w Polsce – mówi Maciej Srebro.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Samorządowy Kongres Finansowy

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Handel

    Francuskie firmy z potężnym wkładem w polską gospodarkę. Reinwestują tu połowę wypracowywanych zysków i zatrudniają prawie 230 tys. osób

    Polska jest dziś dla Francji kluczowym partnerem gospodarczym w Europie Środkowo-Wschodniej. Na naszym rynku francuskie firmy ulokowały blisko połowę wszystkich swoich inwestycji w regionie CEE – obecnie działa ich tu 1,2 tys., tworzą łącznie 227 tys. bezpośrednich miejsc pracy i co najmniej drugie tyle pośrednich, u swoich dostawców i partnerów. Skumulowana wartość bezpośrednich inwestycji francuskich firm w Polsce wyniosła dotąd 108 mld zł. Szybko jednak rośnie, ponieważ przedsiębiorstwa znad Sekwany reinwestują 50 proc. wypracowanych przez siebie zysków, głównie w automatyzację i innowacje środowiskowe – wynika z nowego raportu, opublikowanego przez Francusko-Polską Izbę Gospodarczą we współpracy z Instytutem Debaty Eksperckiej i Analiz Quant Tank.

    Transport

    Europejski Bank Inwestycyjny stawia na projekty niskoemisyjnej energetyki i bezpieczeństwa. Finansowanie dla Polski to 5 mld euro rocznie

    Ponad 85 mld  euro w ciągu ostatnich 20 lat zainwestował w Polsce Europejski Bank Inwestycyjny. Środki te przeznaczono przede wszystkim na budowę infrastruktury: dróg czy kolei. Obecnie najwyższy priorytet mają energetyka oraz bezpieczeństwo. Kolejnym etapem powinna być cyfryzacja oraz inwestycje w nowoczesne technologie i podniesienie innowacyjności. Cel to zwiększenie liczby patentów i licencji powstających w Polsce, a w konsekwencji – wzrost konkurencyjności naszego kraju.

    Transport

    Przed polskimi firmami transportowymi piętrzą się problemy. Obok konkurencji z Ukrainy są nim także liczni pośrednicy działający na unijnym rynku

    Jednym z najpoważniejszych problemów firm transportowych jest dziś udział ogromnej liczby pośredników na unijnym rynku. – W sprytny sposób podkupują zlecenia, przetrzymując je do ostatniej chwili, kiedy mogą je dobrze, za niską cenę sprzedać. W efekcie przewoźnik wykonuje fracht o wartości niepokrywającej kosztów takiego transportu – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Jak ocenia, polska branża transportowa jest w tej chwili w kryzysie, wywołanym przez cały szereg nakładających się na siebie czynników, w tym także m.in. spowolnienie w europejskiej gospodarce i wyzwania związane z redukcją emisji. Zakłócenia powodowane ostatnimi protestami i blokowaniem polsko-ukraińskiej granicy tylko te problemy potęgują.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.