Newsy

OZE i atom mogą zastąpić węgiel szybciej, niż przewiduje rząd. Wyzwaniem będzie dostosowanie sieci przesyłowej i gospodarowanie odpadami

2021-01-28  |  06:20

Wprowadzenie energetyki jądrowej i połączenie jej z OZE to jedyny realny sposób osiągnięcia przez Polskę neutralności klimatycznej – wskazuje Instytut Sobieskiego. Eksperci podkreślają, że odejście od węgla może nastąpić szybciej, niż przewidują to plany rządowe. Kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje to, w jaki sposób zbilansować energię z atomu i odnawialnych źródeł, żeby było to optymalne ekonomicznie. Wyzwaniem będzie również dostosowanie do nowych mocy sieci przesyłowych, a także zagospodarowanie odpadów z elektrowni jądrowej.

– W Polsce mamy energetykę odnawialną, która zapewnia około 20 proc. konsumowanej energii elektrycznej, i węgiel, który zapewnia ok. 70 proc. [pozostały udział mają elektrownie gazowe i wodne – red.]. Skoro odchodzimy od węgla, co jest nieuniknione i moim zdaniem nastąpi nawet szybciej, niż wskazują na to obecne plany rządu, to oznacza, że musimy go czymś zastąpić – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego.

Zaktualizowany projekt „Polityki energetycznej Polski do 2040 roku”, który Ministerstwo Klimatu przedstawiło we wrześniu ub.r. i który ma zostać przyjęty jeszcze w tym kwartale, zakłada, że do końca obecnej dekady udział OZE w końcowym zużyciu energii brutto ma wynieść co najmniej 23 proc., z kolei udział węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej do tego czasu ma już nie przekraczać 56 proc., a przy podwyższonych cenach uprawnień do emisji CO2 może spaść nawet do 37,5 proc. Aby zbilansować spadający udział źródeł opartych na węglu, konieczna jest budowa nowych, niskoemisyjnych mocy wytwórczych, które zagwarantują niezawodność dostaw energii.

– Ponieważ Unia Europejska i cały świat idzie w kierunku dekarbonizacji, osiągnięcie tego celu jest istotne i powoduje, że źródła oparte na węglu kamiennym, brunatnym czy gazie są traktowane jako mniej korzystne. Patrząc na różne strategie osiągnięcia tego celu, jakim jest redukcja emisji CO2 i neutralność klimatyczna, widać, że w tych analizach zawsze występuje energetyka atomowa – mówi dr hab. Robert Zajdler.

W listopadowym raporcie „Energetyka jądrowa dla Polski” Instytut Sobieskiego wskazuje, że wprowadzenie energetyki jądrowej i połączenie jej z OZE jest jedyną realną ścieżką, która umożliwi szybkie i sprawne osiągnięcie neutralności klimatycznej. Już w tej chwili połowa krajów Unii Europejskiej, w tym Polska, wykorzystuje albo ma zamiar rozwijać energetykę jądrową w ramach szybszego i efektywnego programu dekarbonizacji.

– W skali całego świata energetyka odnawialna i energetyka jądrowa w bilansie energetycznym zapewniają po około 10 proc. pokrycia konsumpcji – przypomina ekspert. – W momencie, kiedy z produkcji energii i być może też ciepła wytniemy praktycznie cały węgiel i ograniczymy ilość gazu, to te dwa źródła – czyli energetyka jądrowa i OZE – faktycznie będą mogły ze sobą funkcjonować.

Zgodnie z przyjętym w październiku ub.r. przez rząd programem polskiej energetyki jądrowej do 2043 roku w Polsce mają działać już dwie elektrownie atomowe o łącznej mocy od 6 do 9 GW. W latach 2040–2045 około 1/5 krajowej produkcji energii ma już pochodzić z atomu. Pierwsza inwestycja powstanie w Lubiatowie–Kopalinie lub Żarnowcu (lokalizacjach wskazanych już we wcześniejszym PPEJ z 2014 roku), ale pod uwagę brane są również Bełchatów i Pątnów. Uruchomienie pierwszego bloku przewidziano na 2033 rok, kolejne będą oddawane w latach 2035 i 2037. Budowa drugiej elektrowni ma wystartować w 2032 roku, a jej trzy reaktory mają być po kolei uruchamiane w latach 2039–2043.

– Teraz problem polega na tym, ile potrzebujemy tych odnawialnych źródeł energii i energetyki atomowej, żeby to wszystko zbilansować, żeby to było ekonomicznie opłacalne i żeby wyprodukowany przez nie prąd był skonsumowany. Rząd musi przyjąć taką strategię, która zapewni, że to wszystko będzie funkcjonowało ze sobą w synergii – mówi Robert Zajdler.

Do 2030 roku rząd planuje także od 8 do 11 GW w morskich farmach wiatrowych na Bałtyku. Do tego dochodzi też szybko rozwijający się segment energetyki odnawialnej na lądzie (głównie wiatr i fotowoltaika), którego moc zainstalowana już w tej chwili wynosi około 12 GW. Według danych URE moc zainstalowana w krajowym systemie elektroenergetycznym wynosi ok. 47 GW.

Ekspert Instytutu Sobieskiego podkreśla, że wyzwaniem będzie dostosowanie sieci przesyłowo-dystrybucyjnej do nowych źródeł wytwórczych.

 W tej chwili może z tym być problem, ponieważ pierwsza planowana elektrownia jądrowa w okolicach Żarnowca znajdzie się dokładnie w tym miejscu, gdzie na ląd mają wychodzić kable, którymi będzie dostarczana energia elektryczna z farm offshore. Jeżeli z dwóch źródeł w jednym miejscu będzie wychodzić duża moc, to sieć musi być tam dość mocno rozbudowana. Problem tej lokalizacji jest też taki, że nie ma tam wystarczająco przemysłu, który by tę ilość energii od razu skonsumował – ocenia ekspert ds. energetycznych.

Według przyjętego w ubiegłym roku przez URE „Planu rozwoju systemu przesyłowego”, który zakłada różne scenariusze rozwoju krajowego systemu elektroenergetycznego, do 2030 roku inwestycje w sieć mogą wynieść kilka miliardów złotych, w zależności od wariantu.

Kolejną kwestią, jaką trzeba się będzie zająć, rozwijając energetykę atomową, jest zarządzanie odpadami.

To są odpady, które mają dość wysoką promieniotwórczość, czyli ryzyko dla życia, zdrowia, jeżeli coś się stanie, jest dość istotne. Krótkoterminowo są one składowane w odpowiednich miejscach na terenie elektrowni, natomiast po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach trzeba je przenieść do długoterminowego składowiska odpadów. Takich składowisk nie ma, trzeba je stworzyć. Państwa, które próbują je tworzyć, mają z tym problemy, związane np. z transportem odpadów na duże odległości – wyjaśnia Robert Zajdler.

Jak podkreśla, w elektrowniach atomowych szczególnie groźne – dla życia ludzi i kondycji środowiska naturalnego – mogą być także konsekwencje ewentualnych ludzkich błędów czy zaniedbań. Przykładem może być awaria reaktora w Fukushimie.

To się przekłada na koszty. Jak podkreśla sama branża atomowa, o ile w ostatnich 10 latach koszty technologii odnawialnych, np. wiatraków, paneli fotowoltaicznych, spadły o 70–80 proc., koszty energetyki atomowej wzrosły o 26 proc. To jest kwestia zapewniania odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa, szukania odpowiednich procedur, które wykluczą ryzyko awarii – podkreśla ekspert Instytutu Sobieskiego.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Samorządowy Kongres Finansowy

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Handel

Tylko co czwarta firma planuje inwestycje zagraniczne. Ich zapał osłabia niestabilna sytuacja geopolityczna

Wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych polskich firm w 2022 roku wyniosła 28 mld euro, co stanowiło zaledwie 5 proc. krajowego PKB, podczas gdy średnia w krajach UE to aż 88 proc. PKB. To pokazuje, że rodzime przedsiębiorstwa do tej pory stosunkowo niewiele inwestowały za granicą, głównie na rynkach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych. Barierą wciąż pozostaje dla nich m.in. brak elastycznego finansowania i wiedzy na temat korzyści, jakie może zapewnić firmie ekspansja zagraniczna. Zapał potencjalnych inwestorów osłabia też niepewna sytuacja geopolityczna. W efekcie tylko co czwarte przedsiębiorstwo rozważa obecnie zainwestowanie na międzynarodowym rynku, co jest wynikiem dużo niższym od globalnej średniej – wynika z badania przeprowadzonego przez PFR TFI.

Ochrona środowiska

Koniec „malowania trawy na zielono”. W komunikacji firm nie będzie miejsca na greenwashing [DEPESZA]

„Malowanie trawy na zielono” – to stare określenie dobrze pasuje do zjawiska greenwashingu, czyli takiej komunikacji marketingowej przedsiębiorstwa, która bazuje na nieprawdziwych lub zmanipulowanych deklaracjach związanych ze zgodnością prowadzonej działalności z zasadami ochrony środowiska. To nieuczciwe wobec klientów i partnerów biznesowych, a niedługo także niezgodne z prawem – podkreślili eksperci podczas panelu „Greenwashing”, jaki odbył się podczas 16. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

IT i technologie

Mobilne USG umożliwia dokładniejszą diagnostykę na miejscu wypadku. Z tym sprzętem jeździ coraz więcej karetek w Polsce

Badanie ultrasonograficzne jest podstawą diagnostyki w medycynie, a aparat USG znajduje się już na wyposażeniu każdego szpitala. Dzięki rozwojowi technologii urządzenia te doczekały się także mobilnej wersji, która jest łatwa w transporcie, a jednocześnie zachowuje wysokiej jakości obraz. Ten sprzęt jest coraz częściej wyposażeniem karetek ratunkowych. – W ramach umowy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Philips dostarczył 155 takich mobilnych ultrasonografów do 90 stacji ratownictwa w całej Polsce – mówi Michał Szczechula z Philips. Teraz ratownicy szkolą się z ich obsługi.

Partner serwisu

Instytut Monitorowania Mediów

Szkolenia

Akademia Newserii

Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.